To tytuł filmu, który złożony z materiałów archiwalnych prowadzi bardzo ważny wywód. Wskazując na dokumenty i cytując filmowe relacje ze zdarzeń, wyprowadza myśl o fundamentalnym znaczeniu wiary i kultu Matki Boskiej dla dziejów ? i nie tylko Polski.

Wskazuje także, jak znaczącą i opatrznościową rolę w tym zakresie mieli do wypełnienia i spełnili Prymas Kardynał Stefan Wyszyński i Święty Jan Paweł II, co czynili każdym momentem swego życia. I by było jasne ? film pokazuje bez koloryzowania, że nie robili tego wcale w glorii całkowitego i bezwarunkowego poparcia nawet ze strony hierarchii. O dzisiejszej nie mówiąc. Raczej należałoby powiedzieć ? to lud boży poszedł za swymi pasterzami Im zawierzając i odczuwając ich, zupełnie na logikę nie wytłumaczalną, siłą oddziaływania, w której należy upatrywać działania Ducha Świętego. Film wręcz wykazuje, że to przez Tych wielkich ludzi działała moc sprawczą, której byli narzędziami.

Ludzie wierzący nie mają dziś w tym zakresie najmniejszych wątpliwości. Wszak skoro mówimy w modlitwie ?wierzę w Ducha Świętego? a Jan Paweł II jest świętym - ta myśl jest zupełnie ewidentna. Działał Duch Święty i przez Nich dawał zadanie dla Polski i Polaków ? bycia wiernym w wierze. Sądzę, iż również ludzie nie zaślepieni doktrynalnie, choć zaprzeczający realności istnienia bytów niematerialnych ? używając rozumu - powinni uznać pokazaną na dokumentach i zapisach inną warstwę intelektualnego przesłania tego filmu. Chodzi o prowadzony w nim wątek zasadności i skuteczności przełożenia sporu pomiędzy komuną a narodem, z poziomu fizycznej walki siłowej, czyli jak to nazywają marksiści walki klas, na poziom spraw ducha czyli prowadzenia walki o system wartości. Zasady wiary z owym pamiętnym ?non possumus? i owo nazwanie rzeczy po imieniu, dotknięcie istoty tego, co ludzie odczuwali, odejście od sporów nawet i tych istotnych, ale jednak nie sumujących całości - przyniosło efekty.

Powiem więcej ? ta myśl musiała kierującym ideologicznie systemem najpierw komunistycznym a teraz musi ? postkomunistycznym, jakoś jednak trafiać do przekonania, skoro, tak dużo wysiłku wkładano i teraz też się wkłada, w walkę z tradycją i patriotyzmem widzianymi poprzez zasady dekalogu ? czyli wprost wiary. Niby dziś z wiarą się nie walczy. Patriotyzm i Ojczyna są ważne ? tyle, że mają być nieobecne ? nawet w szkole. Teoretycznie też ? jak w socjalizmie ? jest wolność wyznania. Tyle tylko, że mamy wolność, ale tylko do ?wyznania? opartego na wierze, że Boga nie ma, co chyba dla zmyłki jest nazywane neutralnością światopoglądową. Ma być to ?wyznanie? jedynie poprawne politycznie ? postępowe ? a zaprzeczanie mu jest ciemnogrodem, sprowadza wierzących w Boga do grupy ludzi drugiej kategorii, z których można bezkarnie lżyć, poniżać, a poniewieranie rzeczy dla nich świętych jest nawet popierane systemowo. Jest oświecaniem ciemnogrodu. Czy mam przytaczać sceny z Krakowskiego Przedmieścia, wyczyny za przeproszeniem ?artystów?? Takie słowa jak postęp, prawa człowieka, prawa dziecka, kobiety, racjonalizm ? mają się odwoływać do wszystkiego co zaprzecza dekalogowi. Dziś ? w udoskonaleniu tego diabolicznego podejścia, już nawet młody człowiek i to systemowo, ma wtłaczane do mózgu, że rodzina to zniewolenie, ciąża to rujnująca życie choroba, a postęp jest tylko wtedy, gdy jest łatwo lekko i przyjemnie. Z tego traktowania spraw wynika praktyka. Choćby pokazywanie egoizmu, odmowy poświęcenia, luźnego traktowania zasad itp. jako postaw racjonalnych. Usprawiedliwione ma być usiłowanie czy raczej uzurpowanie prawa administracyjnej kontroli nad klauzulą sumienia, a w dalszych krokach np. akceptacja nie tylko zabijania nienarodzonych, ale i odbierania dzieci za nieprawomyślne ich wychowywanie lub też biedę co już staje się faktem. Bywa akceptowanym przez cześć społeczeństwa. W tej ostatniej kwestii w odwołaniu do tej ideologicznie wymyślonej interpretacji prawa, nie przeszkadza nawet to, że koszt utrzymania dziecka w rodzinie zastępczej czy w Domu Dziecka ? jest wielokroć wyższy niż w rodzinie naturalnej, co jest przecież zimnym i twardym argumentem ekonomicznym. Wszak niejedna rodzina naturalna ? gdyby dostała połowę tych kwot ? pożegnałaby się z biedą i mogła zaspokoić potrzeby dzieci, czyli chodzi tu już nie o racjonalność a o ideologiczną presję. Przy ideologii, ekonomia się nie liczy. To tylko przykład wtłoczenia ludziom absurdu jako czegoś normalnego. Zastrzegam by było jasne ? w tych kwestiach - nie mówimy wcale o patologiach społecznych, a o patologii władzy. Choroba, cierpienie i poświęcenie dla drugiego, altruizm i bezinteresowna życzliwość, mają być sprzeczne z przeznaczeniem człowieka do bycia szczęśliwym - w egoizmie.

Dość oczywistym celem, do którego się ewidentnie dąży, jest tu podgryzająca się, skłócona i nie współdziałająca, egoistyczna populacja, pozbawiona pamięci historycznej i patriotycznej ? a nie społeczność. Taki twór społeczny jest bowiem najłatwiejszy do manipulacji, a każdy w zbiorowisku ma być przekonany, że działa w swoim interesie, choć w rzeczywistości mu zagraża.

Przeniesienie walki o Wiarę Kościół i Ojczyznę z płaszczyzny czysto materialnej, na płaszczyznę zasad, norm, etyki, co zostało konsekwentnie przeprowadzone przez obu Wielkich, zmusiło materialistów do uznania fiaska poprzednich kampanii i przyjęcia nowego frontu konfrontacji, na który nie byli oni przygotowani.

Po oglądnięciu tego filmu przychodzi jednak refleksja ? czy dziś, to ludzie wierzący są gotowi do walki na tym polu? Pytanie to wcale nie jest bezzasadne w obliczu zestawienia obrazu tłumów, które w latach 50-tych, bez środków komunikacji medialnej, samorzutnie, wbrew władzy, w skali milionowej pojawiły, się w Częstochowie i tłumów (bo tak z liczb wynika) dziś głosujących i wynoszących do godności państwowych takich ?ideologów? jak Palikot Biedroń, Grodzka (i?) czy Panie Środa i Nowicka, by tylko przy nich pozostać bo wypadłaby wymienić też wszystkich ?kręcących lody?, gardzących polskim patriotyzmem jak nienormalnością, czy wprost protagonistów zbrodniarzy komunistycznych. Ci do Sejmu zostali wszak wniesieni jakąś jednak znaczącą liczbą głosów. Duszki na nich nie głosowały, a czynili to ludzie dorośli ? bo uprawnieni do głosowania. To wcale nie jest plankton, a demon życia społecznego demontujący społeczeństwo mieszaniem w głowach. Ludzie wbrew rzeczywistości ? przyjmują za dobrą monetę bajki o Kościele jako źródle demoralizacji czy o kapłanach wręcz przestępcach. Księża Lemański czy Natanek - ewidentnie łamiący swoje podstawowe zobowiązania i jawnie przeczący nauczaniu ? znajdują jednak posłuch u jakiejś części wiernych przekonanych naciskiem mediów, że to Oni są odnowicielami rzekomo zepsutego do cna Kościoła. Mam już serdecznie dość ?pięknie zatroskanych o Kościół? spadkobierców REMA. Piękny i dający nam do dziś byt państwowy, zryw Powstania Warszawskiego, spuścizna tej szczerozłotej elity ukształtowanej przez II Rzeczpospolitą w tym i młodzieży ? jest przez tzw. historyków nazywana zbrodnią O poniżającej polityce w zakresie pamięci historycznej warto też powiedzieć. Toż ci luzie są wyzuci ze zrozumienia czym jest Ojczyzna i miłość do niej. Dyskusje i odmowa wiedzy na każdym szczeblu, lekceważenie i np. sposób traktowania niespotykanej nigdy wcześniej i nigdzie, tragedii dla państwowości jaką była katastrofa pod Smoleńskiem czy demolka wielu dziedzin gospodarki uczyniona przez obecną elitę władzy ? to przerażające plony, na które ludzie patrzą co najmniej obojętnie i jeszcze uważają, że jest świetnie. .

To wręcz przypomina porównanie scen zapisanego w Ewangelii tryumfalnego wejścia Chrystusa do Jerozolimy i późniejszych - o parę dni - wołań tej samej tłuszczy ? ?ukrzyżuj Go?

Sytuacja uzasadnia konieczność zastanowienia się nad co najmniej dwoma kwestiami

Pierwsza - czy dziś, Naród z umysłem zniewolonym przez materializm w czystej postaci i łatwy do prowadzenia za nos, w ogóle podjąłby walkę o swą Ojczyznę?

I druga czy tak gremialnie poszedłby za wskazaniami duszpasterzy skoro i oni w wielu zasadniczych kwestiach nie są jednomyślni? Mało tego powtarzają mantrę nieraz bezmyślnych zdanek z katalogu poprawności politycznej. A ludzie już w dużej części wiedzą, że to są propagandowe kłamstwa. Czy może być coś gorszego niż kłamstwo lub bezrefleksyjność od ołtarza? Święty Jan Paweł II ? nie zajmował się polityką ? ale i dla Ojczyzny działał, a społeczna nauka, w tym dotycząca rodziny ? to centrum Jego nauczania.

Tylko te postawione powyżej dwa pytania ? choć bolesne ? trzeba stawiać tak, by każdy z ludzi dla których Ojczyna i Wiara ze sobą ściśle korespondują, obudził się z bierności. Wygląda bowiem na to, że dziś to mniejszość dla której patriotyzm to, to samo co internacjonalizm, a wiara to puste gusła czarnych (jak to oni tolerancyjnie nazywają) zaznacza się nie tyle aktywnością, co nadaktywnością i znalazła już sposób na konfrontacje na polu systemu wartości. Tym sposobem jest pokazywanie ludziom, że podważanie, lekceważenie dekalogu jest czymś nowoczesnym postępowym, wprost dobrym, bo gwarantującym postęp. W którą stronę ? nieważne. Nie jest to wcale nowość w działaniu Złego w starciu cywilizacji ? jak to nazywał święty Jan Paweł II ? ale gdy porównamy czasy lat 50-tych i dzisiejsze ? skuteczność technik socjologicznych gwarantowana milczeniem i brakiem twardej postawy drugiej strony, jest dziś znacząco większa.

Po pokazaniu istoty tego przekazu filmowego i myśli, które on wywołuje nie da się nie przytoczyć przekazu sformułowanego przez Pana Stanisława Markowskiego w wywiadzie udzielonym TV Republika. Przypomnijmy, że Pan S. Markowski jest człowiekiem Solidarności, fotografem ? dokumentalistą, fotografikiem, artystą obrazu słowa i muzyki i cały czas daje dowody swej troski o sprawy Ojczyzny, Wiary i ich nośniku ? sztuki. będąc w nie zaangażowanym każdą z tych uprawianych dziedzin i całą swa aktywnością społeczną.

Nie bez podstaw więc ów wywiad, związany z kanonizacją Ojca Świętego Jana Pawła II nie tylko wyprowadza podobne myśli, ale i przypomina jak głęboko i jak często Ojciec Święty nas napominał. Od zawsze mówił o wolności jako zadaniu, które jak widział zwłaszcza w czasach kolejnych pielgrzymek - nie było wypełniane. Czyż nie pamiętamy wręcz zirytowanego, zatroskanego i po ojcowsku łajającego nas Papieża? Dla nas czymś co powinno nam stawać przed oczami i to na co dzień ? to obraz tego świętego - zagniewanego, mówiącego ostro i dobitnie, karcąco, podniesionym głosem. Tego nie powinno się zapominać a gdyby było realnie wtedy zauważone i zastosowane ? gdzie dziś byśmy byli? Ileż szans nam przeciekło przez palce właśnie na skutek zamiany Jego nauczania na kremówki i żarty z okna papieskiego.

Jako wierny Kościoła i to tak silnie zaangażowany? dla naszych i episkopatu potrzeb odważył się zadać niezwykle ważne pytanie. Istotne właśnie w kontekście roli jak odegrał Kardynał Stefan Wyszyński ? Prymas Tysiąclecia dla Ojczyny w najciemniejszych czasach komuny. Dziś jest wszak pewnikiem, że Jego niezłomnej postawie ? pokazującej też i hierarchii co jest ważne, co oznacza postawienie granic, za które cofać się nie wolno ? zawdzięczamy wyprostowanie się ludzi i ocalenie oglądu Kościoła jako niezmiennika dla Narodu. To oznaczało wtedy a i dziś oznacza, nie tylko ocalenie wiary przed zgnieceniem ale i zwycięstwo ducha i zachowanie świadomości ścisłego związku pomiędzy Kościołem, Narodem i jego bytem. Prymas podtrzymał ducha i pokazał społeczeństwu ? nie jesteście sami. Jeśli wierzycie ? jest z Wami Matka, Pan Bóg a Ojciec Święty dodał ? otwórzcie drzwi Chrystusowi macie moc Ducha Świętego. To nie była taktyka, a niezłomność zasad w czasach gdy ich względność wydawała się być usprawiedliwioną. Dziś pod tym względem nie ma różnicy. Tyle, że wygląda na to, że limit Wielkich jaki otrzymaliśmy od Pana Boga ? nam się wyczerpał, a i największy Wielki za ludzi nie zrobi z tego, co do nich należy.

Dziś można wręcz powiedzieć, iż stosunek do Kościoła i Wiary coraz powszechniej staje się ambiwalentny. Czyżby cały wysiłek i myśl naszych Wielkich - Prymasa i Papieża zostały zamienione na opowiastki z filmu o uwięzionym Prymasie i o przysłowiowych już kremówkach lub Lolku ganiającym za piłką. My mamy obowiązek kontynuować Ich dzieło. Stad specjalnego dramatyzmu nabiera i najsilniej zabrzmiało w wypowiedzi Pana S. Markowskiego pytanie, które odważył się publicznie zadać jako pytanie retoryczne ? czy My dziś mamy Prymasa? Piszę ? odważył się ? nie dlatego by ktoś Mu za to miał urwać głowę ? ale w wyrażeniu nadziei, że zostanie właściwie zrozumiany. Tylko ktoś pyszny i nie analizujący rzeczywistości może uważać, że jest to pytanie przeciw komukolwiek. Nie, ono zostało zadane w najwyższej trosce o kontynuację zrozumienia ścisłego związku Kościoła z Narodem i sprawami Państwa. W tym znaczeniu i ja do niego się dołączam widząc w tym pytaniu też realizację przesłania Jana Pawła II, który jako hierarcha znał swoją odpowiedzialność za Kościół Naród i Ojczyznę ? i na nikogo jej nie przerzucał. Poszukiwał zawsze pomocy i w modlitwie i w rozmowie z ludźmi świeckimi. Bo hierarchiczność nie oznacza jednostronności relacji osób konsekrowanych i laikatu.

W opiniach p.S.Markowskiego ? z którymi się utożsamiam ? przebija myśl, iż również fałszywym i groźnym dla Kościoła w Polsce, jest rozproszenie w nim odpowiedzialności przez zastosowanie modelu funkcjonowania opartego o iluzoryczną "demokrację", na wzór świeckiej, która nie wypełniona charyzmą i świętością, cierpi na wszystkie dolegliwości matematycznie wyliczanej, niejako statystycznej prawdy. Od siebie dodam, iż taka prawda zbliża się do swej definicji podawanej przez śp.ks J.Tischner. Prawda w Chrześcijaństwie nie musi, a nawet nie może być głosowana. Na jej stałości, niezmienności i hierarchiczności przekazywania z góry w dół, czyli od Chrystusa, apostołów i  papieży do Kościoła powszechnego oparta jest siła, mądrość i ponadczasowość Kościoła jako takiego. Czyli wertykalność, a nie horyzontalność struktur. To zmusi do szukania, a i pomoże wykluwać się jednostkom wielkiego kalibru; charyzmatycznym, odważnym, świętym. W ramach swych powinności jako świeccy członkowie Kościoła, dziś musimy domagać się powrotu kościoła apostolskiego, z silnym pasterzem pozostającego w kontrze do rozdyskutowanego Kościoła,  podążającego za współczesnym, zagubionym światem. Dobry pasterz nie musi ?beczeć? jak jego owce, nawet, a wręcz, gdy je kocha tego robić nie może.

Żeby pomóc słabemu światu, trzeba być silnym. Żeby pomóc Polsce, Kościół nasz musi odważyć się być silny Wtedy i Bóg pomoże.

Podsumowując najkrócej

Mowa tak-tak, nie-nie ? jest nakazem, a nad dekalogiem po prostu się nie da głosować a wyznaczenie i przyjęcie roli laikatu jest sprawą i odpowiedzialnością wszystkich szczebli hierarchii Sami wielokroć doświadczamy też jak razi sztuczność i aktorstwo od ołtarza i jak przyciąga autentyczność zachowań mowy, celebry, rozmów.

Brak zrozumienia tej sprawy uważam za poważny problem, którego wydają się nie widzieć niektórzy Proboszczowie nowego chowu czy księża skoncentrowani na swoim ego ? jak ks Lemański czy Natanek. Tu dla mnie świetnym przykładem jest ks. T. Isakowicz ?Zaleski ? który nawet w najtrudniejszych dla siebie momentach potrafił i potrafi wypowiadać swoje zdanie z sposób bezkompromisowy ale i poddać się porządkowi ? co mam nadzieję zadziała niebawem na dobro całej wspólnoty.

W Kościele obowiązuje pełna demokracja, ale funkcjonalna - a nie fasadowa.

Każdy powie ? wszak mamy Prymasa. Po chwili zastanowienia to pytanie musi być skierowane do pasterzy. Ci mają depozyt wiary i dlatego tylko ludzie bezrefleksyjni ochoczo potwierdzą stan formalny. Dziś brakuje ?non possumus?, że od siebie dodam. Moralnego przywództwa wiary opartej o maryjność, którą Naród przechowuje, i na której się opiera.

Te dwa fakty ? film i wywiad, bardzo wyraźnie złożyły mi się w głos laikatu w stronę hierarchii a co z tym głosem się stanie, jak zostanie odebrany?

Kto to wie?

 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(391) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(805) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(353) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)