Jeśli się komuś zdarzyło pracować w firmie zatrudniającej więcej niż kilka osób to wie że zawsze są w ekipie ludzie którzy co prawda niewiele robią ale za to świetnie się prezentują. Dominuje nierozłączna konstrukcja: im mniej pracy tym więcej teatru. Najzabawniejsze jest jednak to że owi, mówiąc eufemistystycznie - mało efektywni pracownicy, zazwyczaj całym swoim jestestwem prezentują światu (czyt. szefowi)  jak bardzo są styrani owocną robotą.

Koleżanki lanserki głośnym stukiem szpilek o posadzkę przed pokojem szefa dają sygnał, że po biurze można prawie biegać, a troska o dobro firmy  doprowadza je niemal do rozstroju psychicznego. Koledzy z branży lanserskiej do perfekcji zaś opanowują gładką nowomowę z użyciem wszystkich zasłyszanych specjalistycznych wyrazów  – i rzecz jasna z obowiązkowym „tak?” na końcu zdania. Są też wyjątkowo wyczuleni na wszelki brak poświęcenia dla dobra firmy. Łączy ich jedno: wydajność ich pracy nie przynosi firmie promila korzyści w związku z czym muszą budować tzw wizerunek - ludzi bez których firma przepadnie w dwa tygodnie.
Powyższy mechanizm nie jest rzecz jasna wyłącznie domeną miejsca pracy. To pochodna zwykłych ludzkich cech, poczucia odpowiedzialności czy uczciwości. A czasem zwykłego przyzwyczajenia że nie trzeba niczego konkretnego zrobić żeby wyciągnąć wynagrodzenie – wystarczy się tylko odpowiednio ustawić. I wyłazi to wszędzie tam gdzie jest albo coś do zrobienia albo coś do zarobienia. A więc najczęściej w… samorządach.
Im więcej teatru tym mniej pożytku dla społeczności. Czasem trudno się już nawet połapać czy samorządowi lanserzy bardziej próbują oszukać opinię publiczną czy samych siebie. Zwykle takiego urzędowego wyłudzacza można poznać po wysokim poziomie menedżerskiej nowomowy. A wyborcy „łykają” to jak ciepłą kaszkę.
Prawdziwe cuda w rozwoju osobowym samorządowego lansera daje dostęp do publicznych pieniędzy – najlepiej tych przelewanych z Brukseli. To tu rodzi się geniusz. Pośrednictwo w wydawaniu tych pieniędzy – oczywiście ze swoją „skromną” prowizją – stanowi najwyższy poziom samorządowego profesjonalizmu. Czy przy okazji miasto, gmina albo powiat stanie się skończonym bankrutem nie ma większego znaczenia – ważne że kasa poszła. To taki „trynd” ostatnich lat. A na co, to mniej istotne. Choć złośliwi powiedzą że to właśnie ta subtelność różni inwestora od utracjusza.   
Najlepiej oczywiście wydaje się pieniądze na remonty nawierzchni dróg i publiczne skwery. Bo to widać i ludzie się cieszą. Estetyka generalnie dobrze się sprzedaje. Nieźle „idą” też place zabaw. A że poza chwilową poprawą estetyki dokładnie niczego to nie zmienia w jakości życia mieszkańców? - do wyborów wystarczy. Nic tak nie kamufluje niekompetencji, braku wyobraźni i administracyjnej charyzmy jak wydawanie publicznych pieniędzy.
Oczywiście nie twierdzę że poprawa estetyki budynków czy naprawa nawierzchni ulic to rzecz niepotrzebna. Tyle tylko że w hierarchii wartości to drugo -  a może nawet trzeciorzędne potrzeby. Daleko w każdym razie za rozwijaniem i wspieraniem placówek służby zdrowia, lokalnego rynku budowlanego czy wspomaganiem przedsiębiorczości oferującej miejsca pracy.
Wyobraźmy sobie sytuację kiedy żona wraca do domu a w progu wita ją dumny z siebie mąż i mówi: „kochanie, była okazja bo dawali rabaty więc wywaliłem wszystkie nasze oszczędności i kupiłem nowy dywan, nowoczesne meble i najdroższe farby na ściany. Teraz będziemy musieli jakoś skombinować kasę na jedzenie.” A tak mniej więcej funkcjonuje spora cześć polskich samorządów w epoce unijnych dotacji. A jak już wszystko jest ślicznie odmalowane i całą dobę jarzą jupitery nad boiskiem, przychodzi czas na dojenie niedobitków lokalnych przedsiębiorców. Żeby spłacić długi.
W Polsce dominuje dziś dość charakterystyczny system wartości: zrewitalizowany rynek, trzy „Orliki”, nowy asfalt w śródmieściu i docieplone szkoły.  Oraz ... totalnie zadłużony szpital bez nowoczesnej diagnostyki, rynek budowlany zipiący ledwo ledwo i to tylko dzięki małym domkom jednorodzinnym oraz mały  i średni lokalny biznes z konieczności rzucający ludziom ochłapy na umowy o dzieło, żeby w ogóle jakoś przetrwać.  Wszystko jest potrzebne i ważne – tyle że w dokładnie odwrotnej kolejności.
Wszystko to jednak betka przy szczytowym wynalazku jakim jest – uwaga – proszę wstać: specjalna strefa ekonomiczna. Czyli coś bardzo „pro – „ a przede wszystkim dające możliwość powołania dodatkowej spółki wybitnych menedżerów po kursach, którzy za słuszną prowizją udostępnią możliwość płacenia niższych podatków.  Oczywiście specjalne strefy w których za zgodą ministra płaci się niższe podatki są rzeczą pożyteczną. Tyle tylko że opłaca się to głównie w dużych aglomeracjach. Małe ośrodki – dokoptowane zazwyczaj jako podstrefy – nie przyciągają w ten sposób żadnego biznesu z zewnątrz. Zdecydowanie lepiej sprawdza się tu zwykła elastyczność i konkurencyjność cenowa przy sprzedaży gruntów pod inwestycje. No ale wtedy nie potrzeba powoływać nowej spółki ... I pompować całego tego teatru na którym nie tylko da się zarobić i wyciągnąć pieniądze od przedsiębiorców ale też wylansować swoich zasług dla regionu. Im mniej owocnej pracy tym więcej teatru ... .

 

Tekst ukazał się na S24;  7.11.2014r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super lokalizacji.
Za istniejącym od lat 50 tych budynkiem Miastoprojektu - budowa już trwa, a niebawem, w drugim etapie – za pozostawioną jego fasadą ma się odbyć gruntowna zmiana jego wnętrza po prostu nowa budowa przysłonięta starym frontonem. To taki rodzaj nowej formy dbania o obiekt wpisany

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

(805) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


30 Września 2025

Mocne słowa szefa Pentagonu do generałów: Nie będzie miesięcy tożsamości w armii, facetów w sukienkach. Koniec z tym g***em.!

(529) Edward Brożek

• Szef Pentagonu Pete Hegseth w mocnych słowach zwrócił się do setek generałów w bazie w Quantico pod Waszyngtonem, zapowiadając rewolucję w armii....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.)


29 Września 2025

Jedno słowo z Campusu Trzaskowskiego

(259) Feliks Stalony - Dobrzański

Codziennie mamy do czynienia z różnymi wypowiedziami i zdarzeniami. Jedne zauważamy z innymi mamy ochotę polemizować jedne nam się podobają inne...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 42 sekundy.)


28 Września 2025

W zieleni

(216) Joanna Zakrzewska

  Kiedy świat wali się w każdej swojej cząstceA serce tak boli...... Ja pragnę zieleni tej prostejChłonę ją z każdą chwilą Gdy oddałam sie...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 20 sekund.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save