- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 45 sekund.
Zapadł wyrok w ciągnącej się jak guma od 11 –tu już lat sprawy wysokiej rangi urzędników samorządowych oskarżonych o korupcję. Dwóch skazanych – troje uniewinnionych. W dawnych czasach, gdy do Sądu się szło po sprawiedliwość, niechętnie komentowano wyroki. Motywacja prosta – Sąd miał wgląd we wszystkie elementy sprawy i wszystkich wysłuchał – ma wiedzę w sprawie większą niż ja, zaś etos stanu sędziowskiego obliguje do bezstronności - cóż więc mogę tu dodać. Dziś to się zmieniło. Niestety. Każdy jednak wyrok jest czyimś zwycięstwem.
Zastanowić się chyba warto – któż w tej sprawie jest zwycięzcą. Kto poniósł straty Moim zdaniem – co ten wyrok udowadnia bezpośrednio – jakoś tam wygranego można wskazać. Czy jest nim Sprawiedliwość? W jakimś sensie tak. Jest finał – lub prawie finał. Czy są nimi oskarżeni? Też tylko gorzko i w sensie pośrednim. Kto w takim razie jest rzeczywistym zwycięzcą? By na to pytanie odpowiedzieć warto sobie postawić pytanie – po co to w ogóle było. Może rzeczywiście pozory myliły – tylko skąd tak długi czas trwania. Czyżby sama niesprawność Temidy?
Można mieć w tej sprawie różne opinie – ja pozwolę sobie wyrazić swoją. Trącić ona może dla niektórych spiskową teorią – ale dzisiejsze czasy wykazują doświadczeniem, że szkiełko i oko nie wystarcza – wyczucie sytuacji pomaga, a teorie spiskowe niepokojąco często się sprawdzają. Każdy, kto którąkolwiek z odkrywanych teraz afer - w tym czasie gdy trwały – widział je i wskazywał ich przyczyny poprzez pryzmat skojarzeń i podejrzeń był ogłaszany co najmniej niezrównoważonym i chorobliwie podejrzliwym gościem. Po prostu maniakiem. A tu bęc! Prywatyzacje, Stocznie, Smoleńsk, itd.
W naszym przypadku – onegdaj – ni z gruszki ni pietruszki, wolą wyborców ku zaskoczeniu stabilnego establishmentu pojawili się ludzie nigdy wcześniej nie siedzący w kręgu władzy. Nieobliczalni. To była Ich pierwsza wina wobec biznesu. Teraz po kolei Ich winy konkretniejsze. Pani Ewa Kułakowska Bojęś – bo już można odejść od ksywy Ewa K-B. jako szefowa Wydziału Architektury, podjęła niepokojąco realne i konsekwentne działania w kierunku spowodowania by całe miasto zostało objęte Planami Zagospodarowania. Z punktu widzenia interesu miasta i mieszkańca – elementarz. Z punku widzenia interesów deweloperskich i handlowych – niedopuszczalne. Nie? Spiskowa teoria? To jaki dziś mamy w tym zakresie stan rzeczy i jakie są konsekwencje braku planu całościowego? Trzeba opowiadać o spolegliwości decyzji wobec interesów deweloperskich? Zgodnie z prawem – by było jasne. To był już grzech niewybaczalny i realne zagrożenie.
Drugi v-ce Prezydent Jerzy Jedliński myślał i działał w kierunku całego programu – Bezpieczny Kraków. Istotne zagrożenie dla przekształcania miasta w super pub-bawialnio-i nie tylko itd. A to były zagrożone konkretne intraty. Samo to wystarczyło.
Następny v-ce Prezydent Paweł Zorski. Ten to dopiero nagrzeszył – choć w sposób nawet nie tak dający się widzieć jak poprzedni. Zajmował się za to nie tak medialnie nagłaśnianymi sprawami ochrony środowiska. Tyle, że miał to nieszczęście realnie myśleć kategoriami odpowiedzialnie osiąganej równowagi pomiędzy potrzebami ludzi i wymogami dbałości o środowisko. Bez irracjonalnej preferencji którejkolwiek z tych racji. Zachciało Mu się nie brać śmiertelnie poważnie tych wszystkich haseł – które dziś otwierają drogę do ekoterroyzmu, zwalczania smogu przez selektywny i uległy poprawności polityczno-ekologicznej modzie – cokolwiek by nie powiedzieć – np. zakaz używania paliw stałych na terenie miasta, traktowanego na dodatek jak izolowana enklawa pozbawiona otoczenia. Kominki też dziś przeszkadzają, a kontrola czy nie spala się w nich śmieci już jest zbyt trudna bariera i trud dla urzędnika. Zakaz, nakaz – i kara przynosząca zysk. Komu i na co – to inna sprawa. „Ekologiczne” opalanie węglem z jednego miejsca nawet 70-ciu % miasta nie przeszkadza, jest wyłączone spod uchwały (nie ma to jak równość podmiotów w dostępie do środowiska). Wręcz mamy akcję zachęcania, by ulec monopoliście dającemu ciepło z prawie trudnymi do oszacowania stratami jego przesyłania na odległości kilkunastu kilometrów w rozpiętości sieci. EdF – wie co robi, miksując się z tego interesu. Inny temat to woda i śmieci. Też jako nieobliczalny w swym logicznym myśleniu o ochronie środowiska mógł nieźle zamieszać. Wystarczy przypomnieć postępującą w latach progresję kosztów budowy i lokalizacji Spalarni
Myślenie o zrównoważeniu interesów mieszkańca i środowiska – powoduje też i inną nieprzyjemną dla władzy konsekwencję. Uległość wobec dyktatu akcji bezpośrednich – jak to owi aktywiści nazywają – to punkciki w osiąganiu tytułów Miasta Eko, Przyjaznego i w ogóle Podejście uwzględniające żywotne interesy mieszkańca w zderzeniu z interesami środowiska – wymaga traktowania mieszkańca podmiotowo, a nie przedmiotowo – represyjnie. Nie pozawala na automatyczne podporządkowanie się wszelakim modom i dyktatom Znów zagrożenie i to w kilku płaszczyznach. Najważniejsze – to konieczność rezygnacji z łatwości rządzenia i podejmowania decyzji. W tym zakresie np. sprawa Podgórek Tynieckich i sposób obliczania dopuszczalnej emisji ze spopielarni oraz sposób prowadzenia „dialogu” społecznego w tej sprawie wystarczy.
W tym stanie rzeczy Pan Paweł Zorski nie mógł dalej sobie tak działać
Jak widzimy – należało te osoby po prostu wyłączyć z życia publicznego i to na pozycjach decydentów. Toteż i w efekcie całej tej kołomyji został osiągnięty cel zasadniczy Zadano Im – śmierć cywilną, wyłączono z życia publicznego Ich zamierzenia zostały zatrzymane lub skręcone na długie co najmniej lata. Wszak nie można tego zahamowania liczyć do dziś.
Zróbmy prowizoryczny tylko bilans. Od strony ludzi. Złamane życia – bo żyć z piętnem przestępcy – zarabiać na życie swymi na szczęście konkretnymi umiejętnościami – to nie wiem czy nawet policzalna strata życiowa każdej z tych osób. Całe lata ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia, a straty w życiu osobistym i zawodowym są nie do odrobienia. Zniszczono potencjał twórczy każdej z tych osób. Bierze to ktoś pod uwagę? Sąd na to jest ślepy, bo te problemy nie były przecież przedmiotem wyrokowania. Można powiedzieć – trudno – na wojnie trup pada i tyle. Cyniczne to, ale tak sobie pewnie myśli każdy, do którego trafi informacja o uniewinnieniu – jeśli jeszcze będzie pamiętał o co chodzi, a z tyłu głowy nie przywoła się obraz gangsterów w białych rękawiczkach wyprowadzanych pod pachy w kajdankach.
Popatrzmy też na ów bilans o strony interesu publicznego
Ten powinien zatrwożyć. Co można spowodować donosem, aranżacją sytuacji, kampanią prasową. Systemowo do tego – zauważmy jest używany nawet anonimem każda instytucja kontrolna co ta ma władzę, moc decyzyjną i zero za to odpowiedzialności. To problem ogólniejszy Jednak i w tym zakresie, w tej konkretnej sprawie –społeczeństwo powinno otrzymać jakieś wyjaśnienia. Bo – podsumujmy. Plany Zagospodarowania i bezhołowie planistyczne pod naciskiem interesów deweloperskich – nie potrzebują chyba komentarza. Niby niezwykle awangardowe uchwały i inwestycje antysmogowe – nie pod dyktando nauki i wielopłaszczyznowego oglądu problemu smogu, a z motywacją bo akcja, bo Stowarzyszenie na okoliczność „bo tak mówią, że trzeba” Gdy ktoś to zdanie będzie kwestionował – zadam mu pytanie choćby o to, czy przed uchwałami antysmogowymi została ilościowo i jakościowo rozpoznana identyfikacja źródeł ze wskazaniem ich ciężaru gatunkowego? Skąd wiadomo, że kominki, a nie transport i sposób jego realizacji? Jaki jest rzeczywisty i całkowity bilans zysków dla środowiska inicjatyw i inwestycji podejmowanych pod hasłami z przedrostkiem „eko”? Jak w realnym bilansie, a nie ogólnikami, wyjaśnić zakaz palenia paliwami stałymi dla indywidualnych użytkowników a udzielenie pozwolenia dla monopolisty? Uchwała wszak tak stawia sprawę Jak zasadami zrównoważonego rozwoju odpowiedni urzędnik wraz z ichniejszym ekspertem, uzasadni gimnastyki z bilansem emisji (nawet przy przyjęciu ich za dobrą monetę) przy udzielaniu zezwolenia na emisję dla spopielarni skoro połyka ono zyski z likwidacji iluś tam kominów piecowych i tym jest uzasadniane udzielenie owego zezwolenia. Bilans na zero (powiedzmy choć i tak wątpliwy) – to czy Inwestor zwrócił wydatek miasta na likwidację tychże palenisk? Taka ekologiczna gra w trzy karty, którą Pan Zorski by zauważył. Jest fachowcem i samorządowcem. Wprost niedopuszczalne.
Z działki bezpieczeństwa – i co nie tyle równie ważne, co istotne dla miasta jego roli i szans – można się zapytać o skutki dopuszczenia do zmiany istotnego celu pobytu w mieście turystów czy raczej odwiedzających je osób. Z całego strumienia przybyszów – już coraz mniej osób przyjeżdża do Miasta – świadka historii, kultury (cokolwiek by to dziś nie znaczyło po ostatnich wyczynach „artystów”), dla bogactwa jego świadectw i zabytków a raczej do luksusowego pubu w autentycznych średniowiecznych i renesansowych wnętrzach A to na pewno nie zwiększa jakoś bezpieczeństwa mieszkańców.
To wszystko są przykłady umożliwiające uruchomienie wyobraźni jaką drogą mógłby podążać rozwój Krakowa – gdyby tych zamiarów owej ekipy zduszonej w niesławie nie zablokowano.
Można – jak widać – wyprowadzać myśl z pytaniem – kto tu rządzi.
Choć ludzie wybierają.
Tyle, chyba nie za bardzo chyba się zastanawiają co wybierają i co czynią idąc za modą rzekomej postępowości powtarzając mantrę dziś obowiązującą w Salonie Figur już Woskowych „by było jak było”.
Tym razem owa postępowość zatrzymała wiele rzeczy na ładnych parę lat. Wręcz przekierowała postęp z rzeczywistego na ukierunkowany na interesy i to nie ogółu. Przynajmniej we wskazanych fragmentach. O ilu nie wiemy i o ilu słyszymy tylko , że oto jakiś wariat rozpowszechnia spiskowe teorie.
Tymczasem często to nie są wcale teorie.

Na ogrodzeniu terenu budowy hotelu, w skrócie powiedzmy na miejscu Miastoprojektu, pojawił się napis – baner. Co prawda wisiał krótko. lecz został zauważony. Miał on spore rozmiary i treść, którą trudno tu cytować ze względów nie tylko procesowych. W każdym razie treść odnosiła się do osoby