- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 34 sekundy.
Prezydent Niemiec przyjechał do Polski. W trakcie rozmowy została poruszona sprawa budowy Nord Stream 2. Prezydent Polski wyraził opinię strony Polskiej co do tej inwestycji. Wskazał w swej wypowiedzi na istotne negatywne znaczenie gospodarcze i polityczne tej inwestycji nie tylko dla Polski ale i dla całego Regionu. Proste i oczywiste zdania - informacje.
Szanujący się partnerzy prowadzą wymianę zdań – próbując przekonać drugą stronę do swoich racji. Jeśli już nie przekonać – to przynajmniej podjąć próbę jakiegoś porozumienia a nawet tylko prezentacji stanowisk, choć akurat w tym przypadku tajemnic nie ma.
Gdy strony nie chcą porozumienia, to nie są partnerami Cokolwiek by nie mówić – zawsze wśród szanujących się ludzi rozmowa jest jednak ważna.
Niemieckie pojęcie dyplomacji oraz nasze i ich rozumienie interesu – bo inaczej tego nie sposób wskazywać, wprawiły mnie i nie sądzę, iż tylko mnie jednego, w osłupienie. Dało informację, że dla Niemców w relacjach z Polską w małym stopniu liczą się interesy. A co się liczy? Dobre to pytanie. Liczy się chyba tylko, albo w przeważającym stopniu, buta mająca budować wielkość, wręcz mocarstwowość. Czyżby poczucie – przygniotłem Cię, bo mi się podobało – było nadal motywem? Może tu o taki typ uczuć chodzi? Jak można przecież inaczej i całkiem poważnie odebrać niepoważną w istocie wypowiedz poważnego polityka? Szanując rozmówcę, nie demonstruje się przecież, że ma się Go za niepełnosprawnego umysłowo, mówiąc poważnie – zupełnie niepoważne i jawnie kłamliwe rzeczy.
Skąd te moje słowa?
Pan Prezydent Niemiec najpoważniej i z kamienną minę zakpił – bo inaczej trudno to nazwać - z Polskiego Prezydenta i tym samym i z nas Polaków. Na proste słowa Polskiego Prezydenta, że NS-2 zagraża ważnym potrzebom Polski i Regionu odpowiedział mianowicie z całkowitym spokojem nie mrużąc oka, – w stylu – to nie On to Leon. Dosłownie tłumacząc na język Polski – brzmiało to tak; rurociąg buduje firma prywatna, a nie państwo Niemieckie, to - w tej sprawie nie istnieje. Zauważmy to brzmi jak; wy Polacy spadajcie ze swoimi interesami - a my jako Państwo Niemieckie w zasadzie nic do tego nie mamy – to interes prywatny - kogoś tam. My z tym nie mamy nic do czynienia.
Pytania zadam tylko następujące;
Czy można mówić o jakiejkolwiek chęci poważnej rozmowy ze strony Niemiec? I drugie równoległe – czy protokół dyplomatyczny przewiduje używanie języka kpiny i buty innych przypadkach niż chęci wykazania drugiej stronie, że się ją ma w głębokim niepoważaniu i lekceważeniu, a rozmowy nie mają sensu bo i tak siłowo to my postawimy na swoim.
I to taką postawę, jako strona Polska, powinniśmy już bez złudzeń i śmiertelnie poważnie potraktować jak wręcz zaproszenie do delikatnie mówiąc – ostrego konfliktu. Nie jest on oczywiście ani w naszych zamiarach ani interesie. Mamy więc łykać naigrywanie się z nas ze spokojem? W nieskończoność?
Po wiekach doświadczeń z niemiecką mentalnością i butą, my z kolei wiemy, że spokój i konsekwencja w niekonwencjonalnych działaniach jest dla teutońskich postaw i zakusów jedyną i wciąż zaskakującą reakcją. Może to z tych skorzystać?
I to jest informacja pierwsza.
Drugie co warto zauważyć – to nowość. Zmiana sposobu traktowania sprawy przez stronę Niemiecką. Ona może coś znaczyć. Jak pamiętamy wcześniej twierdzenia Niemców mieściły się w stylu – jakoby projekt NS2 – nie był żadną miarą polityczny a czysto biznesowym projektem Państwa, leżącym w jego interesie. Jaki to interes, mówi sam fakt, że były Kanclerz Niemiec jest ważną personą w Gazpromie też jakby nie było strategicznej firmie Rosji – tu wątpliwości chyba być nie może. A tu, tym razem, coś widocznie się nieco zmieniło. Teraz się okazuje, że NS-2 to już jest przedsięwzięcie prywatne. Też jawnie kłamliwa opowieść. Jak można przecież poważnie przyjąć, że taka inwestycja nie jest podejmowana poza kontrolą państwa. Przestano się trzymać poprzedniej wersji. NS-2 już nie sprawą Państwa, a jakiegoś prywaciarza. Taka skala, takiego odbioru surowca strategicznego – i ma nie obchodzić Państwa. Poważnie? Znów kpina w żywe oczy.
W zdaniu Pana Prezydenta Niemiec, poważnej osoby, ważnego Państwa znajdujemy kpiny z rozsądku połączone z najwyraźniej niską oceną zdolności intelektualnych rozmówcy. Specyficzne – prawdziwie niemieckie poczucie humoru i specyficzne rozumienie słów – dyplomacja, szacunek dla partnera i nawet interes.
Właśnie.
Skoro jesteśmy przy tym słowie interes – to ze zdumieniem rzecz odbieram wiedząc, że Polska jest dla Niemiec jednym z najbardziej znaczących kwotowo partnerów biznesowych.
Zastanowiłbym bym się więc kto w takim razie na tych relacjach i na czym zarabia – bo rozwój takich stosunków nie opiera się przecież na czym innym jak tylko na pieniądzach
Tak?
To w takim razie należy chyba już bez certolenia się i jakichkolwiek obaw, postawić w końcu do silnej aktywności kwestię bardzo dobrze udokumentowanych żądań reparacyjnych i dużego nacisku na uspokajanie akcji rozpoczętej bodaj ze 30 ci lat temu. Zapowiadała ona jak wiemy - ciągłe poniżanie Polski na arenie międzynarodowej, a to dla celów i biznesu i zdjęcia z Niemców odpowiedzialności za to wszystko co robili – nie tyle i tylko w Europie, ale i właśnie ze szczególnym, wręcz z patologiczną nienawiścią i zamiłowaniem do udręczenia czyli zorganizowanym sadyzmem szczególnie w Polsce. W Polsce II-iej RP.W tej sprawie ostatnie ruchy USA – powinny dużo dać do myślenia. Zapewnienia że art. 447 – jest nieszkodliwy – to w mojej ocenie mogą być złudzenia na miarę utraty niepodległości jeśli się nie podejmie wielopłaszczyznowych reakcji obronnych.
To chyba jedyne lekarstwo na traktowanie Polski jak kraju który można przygotowywać do roli wiecznego płatnika za nie swoje winy, z którym można rozmawiać jak z osobą nie umiejącą poskładać do kupy faktów, który nie potrafi definiować swego strategicznego interesu, który jest wiecznie grzeczny by nie wiem jak go szczypać i jak kopać.
Rząd PiS jest pierwszym, który podnosi głowę a to jak się okazuje jest tak oburzające, że totaliści są tylko wygodną protezą dla tych, którzy chcą Polskę splantować.
Ostatni projekt budżetu UE ze znaczącym uderzeniem na kierunki ważne strategiczne dla Polski – nie pozostawia – wraz z wypowiedziami Prezydenta Niemiec na temat NS-2 – już pola do udawania, że to mżawka.
Żarty się kończą i chyba już warto stać na nogi a nie tylko podnosić głowę.
Tu rozum i próby rzeczowych rozmów już widać nie działają.

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.