Na szczęście nie jestem kibicem – choć sprawy kibicowskie i kibolskie nie tylko mnie z doświadczenia dotykały, choćby z racji miejsca zamieszkania i mojej aktywności społecznej (mieszkam tuż przy stadionie Cracovii – trzeba coś więcej mówić?) ale też i obchodzą i nie są mi obce. Od tego do prawdziwego kibicowania i brania środków nasercowych, bo sędzia kalosz albo ktoś był albo i nie był na spalonym, to jeszcze daleko. Wręcz mnie śmieszą sekwencje – nasi przerżnęli – myśmy wygrali – i komuś tam dokopali-śmy właśnie.

Z drugiej strony uznaję i doceniam jako oddzielną wartość utożsamienie się z Klubem, emocje pozytywne wokół tego co się dzieje na boisku i w Klubie, a także owe wędrówki ludów za drużyną, z którą się jest na dobre i złe. Póki emocje nie przeradzają się w prymitywną i bezsensowną agresję i wynik manipulacji to, to uznaję za coś wartościowego. Nie wspomnę już o czasach gdy po Derbach Krakowa kibice Wisły mogli bez ryzyka utraty życia wejść do Baru na Stawach. Był taki. Tyle, że wtedy jeszcze nie kwitła moda szalikowa. Półświatek na Zwierzyńcu był, ale do mafii było mu daleko, a szalik- apaszkę nosił tylko Makino (na zdjęciu) – król gitary i Zwierzyńca.

Dziś – nasi przerżnęli. A miało być tak pięknie!

Jedno co mnie zastanawia i to – jako nie-kibic - chcę poruszyć.

Słyszę dość liczne opinie, że spotkania Polskiej Reprezentacji były grubo poniżej Jej faktycznych możliwości. Blamaż, kompromitacja i w ogóle. Pomijam pytanie – czym i jak się mierzy owe możliwości choć nie wykluczam, że taka miara istnieje. Jak w każdej dziedzinie życia można zapewne i tu mówić o potencjale – a rzeczywistość to już rezultat wielu składowych, w których ów potencjał gra swą rolę, lecz tylko i aż - jako jedna ze składowych. W naszym przypadku może umiejętności i potencjalne możliwości techniczne – tak, są - a np. wydolność fizyczna już nie, może coś nie uskrzydliło - jak się to mówi. W piłce jednak owa wydolność fizyczna – to są też właśnie te możliwości. I tak to można długo.

Dla mnie – właśnie z mojej pozycji laika jest pewne – że jakąś część winy za obiektywnie mówiąc – klęskę, choć tylko w tym jednym turnieju – ponosi zapewne jedna rzecz z tych dodatkowych składowych. Jest to coś, co chyba uważa się za pomocne wsparcie, coś co jest dobre, a w istocie może działać paraliżująco. Mówię o pobudzonych przedwcześnie i nie wiadomo po co – nadziejach, ba nawet pewności, że sukces – czyli minimum wyjście z grupy, to w zasadzie pewnik. Nasi to nasi tamto. Cały biznes mundialowy z rozwiniętymi skrzydłami, dyszy i czeka - na WIELKi sukces – może mistrzostwo, w ostateczności drugie miejsce. Kibice – rozbujani w entuzjazmie. Jadą te setki kilometrów rezerwacje hoteli, wejściówek – kupa kasy wydana. To zobowiązanie. Jak się pracuje komuś, komu zlecający siedzi nad głową i patrzy na ręce? Widziałem w jednym z warsztatów samochodowych wywieszkę z cennikiem uzupełniającym. Klient siedzi i dogaduje – 30 % dolicza się do ceny usługi, zabiera się za dorady fachowe – 70 %, bierze się na narzędzia - 150 % Coś na wzór cennika firmy portretowej Witkacego. Pomijam tu filozofię zakładania, z góry, że celem jest tylko jakiś etap turnieju. Jaką pozycje się osiągnie to się okaże i wcześniej tego nie powinno się zakładać. Mundialowa histeria, nasi zwarci i gotowi, dziś są w Arłamowie i zjedli na śniadanie jajecznicę, a dziś są w Juracie i Lewy się potknął – albo może nie – to buduje atmosferę, ciśnie. Nie chcę usprawiedliwiać post factum - próbuję wstawić się w pozycję stosunkowo młodego człowieka, który do tej pory wszystko postawił na kopanie piłki i to nie tylko dla samego kopania, a dla budowy swego bytu i przyszłości. Dziś jest w miarę – kimś, jutro jak zejdzie z boiska – będzie nikim. Chyba, że zdąży zarobić kasę i zdobić poważną pozycję w tym światku futbolowym. On musi – nie ma wyjścia – musi wygrać bo inaczej – no właśnie co dalej? Presja i strach przed kompromitacją, którą jest sama przegrana, musi paraliżować.

Z tego też wynika ważne pytanie o proporcje. Co jest motywem wkładania tak gigantycznych jak się słyszy pieniędzy w to, co omyłkowo chyba nazywa się sportem a zostało przekształcone w nowoczesne walki gladiatorów i jakiś wręcz szemrany biznes. Czy pieniądze idą bardziej na gladiatorów czy na biznes. Idą na to tez publiczne pieniądze, czyli i moje – czym tak naprawdę motywowane? Tego nie wiem do końca. Czy na nadzieją skutecznej promocji – a jak promocji - to czego.

Wiem – zostanę oskarżony o straszne rzeczy, że ludzie tego potrzebują, to jednoczy to zastępstwo realnych potyczek itd. itd.

To wszystko jest jasne i wcale nie podchodzę do sportu w tym wydaniu specjalnie krytycznie. Uznaję, że jest on częścią dzisiejszych realiów i to ważnego społecznie fragmentu życia. Tyle, że czasem – naużywanego przez nie waham się powiedzieć – cwaniaków różnej maści – co można wykazywać. To jednak wie każdy, nawet zagorzały kibic. Z okazji sprawy występu naszej reprezentacji na Mundialu – jako szary nie-kibic, zwracam jedynie uwagę na presję – mogącą działać przeciwskutecznie i by – po drugie - wyrazić oczekiwanie zwarte w starym polskim porzekadle – znaj proporcje Mocium Panie.

Czy tragedia – chyba nie, może to będzie impuls do jakiejś zmiany podejścia. Osobiście mam rodzaj zaufania do Pana Z. Bońka – w końcu praktyka futbolu, który jak słyszę dobrze ocenia i Pana Nawałkę i ten skład. Słyszałem zbliżone opinie Pana Piechniczka. Czy mam kwalifikacje by to podważać? To Oni siedzą w tych sprawach. Nie mam powodów, by po klęsce od razu pomstować. Byłoby dobrze przyjemnie gdyby nasi wygrali. Ale przegrali. Nie sądzę by było rozsądnie z przegranej robić tragedię a ważne by wyprowadzić z niej naukę. Na zimno wcale nie uważałbym za dobre, by z powodu tej klęski (bo słowo klęska jest właściwe) np. rewolucjonizować Kadrę i jej kierownictwo. Powtarzam ani nie zabieram się za usprawiedliwianie i szybkie przechodzenie do porządku ani nie mówię tego jako znawca piłki. Lecz upadek nastąpił ze sztucznie wypompowanej wysokości – i to akurat uważam za pewne. Nie mam – i nie sądzę by wiele osób miało – w tych sprawach prawdziwych kompetencji. Stosunek emocjonalny wygląda mi na powszechny. Dla zdrowotności proponuję stonować. A może to jest w tym Ich – Kadry - życiu jakiś etap? Mam nadzieję, że na tym coś się nauczyli. A nowi? Następni zbawcy? Na pstryknięcie palców ma być cudownie? Jakiś szkoleniowiec za ciężkie pieniądze – neo Dyzma i ma być cud? Życie uczy, że to podejście mało sensowne. Od ściany do ściany. Nowi będą zaczynali od nowa? Chciałbym ufać, że Ci obecni dostali nauczkę. Mówię to jako człowiek techniki, który wie, że sukces składa się z wcześniejszych porażek i nie jest rozsądne rezygnowanie z drogi, jej natychmiastowa zmiana – bo klęska ma szanse prowadzić do sukcesu. Tak to żaden wynalazek by nie powstał, opony by nie było, ludzie by nie latali itd.

Powtarzam i do piłki i do kadry mam stosunek obojętny i dystans i dlatego może to co mówię ma jakiś sens dla rozemocjonowanych głów – pod rozwagę. Ani Polacy nic się nie stało, ani Polacy – tragedia narodowa. Irytuje mnie tylko właśnie nadawanie sprawie rangi niebotycznej wagi dla Polski.

Dziś naprawdę mamy na tapecie rzeczy dla Polski fundamentalne – od których zależą losy pokoleń. I nie tylko w Polsce. Choćby nasza postawa w Unii, oby okazała się owocna- a powoli wygląda na taką.

A słowo elita a słowo Wymiar Sprawiedliwości – czy grzebanie w naszych sprawach bez tak naprawdę najmniejszych podstaw traktatowych. A cała targowica - to są problemy

A czy nasi – oni przegrali czy my – wygraliśmy powinno mieć swą proporcję.

Przykro, że dostali i to nie byle jak, po kulach ale na czym innym Polska i my, możemy ucierpieć. Tego piłką nie powinno się pokrywać i z powodu piłki doznawać zniechęcenia.

Nie mówię Polacy nic się nie stało. Raczej bym przywołał – znaj proporcję.

I tyle.

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
03 Listopada 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz. 3

felekTym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.
Ten

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 22 sekundy.)


03 Listopada 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz. 3

(257) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 22 sekundy.)


29 Października 2025

Cmentarzysko

(270) Joanna Zakrzewska

W pamięci mam utrwalony widok.....Drzewa obdarte z liści Pamiętają różne historie Otula je biała poświata Tylko wiatr szaleje w konarach Intonuje...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 11 sekund.)


29 Października 2025

Moje dziady

(301) Joanna Zakrzewska

W starej chacie Tęsknota już kwili...Stary koc osuwa się z zapieckaPusto Cicho Nie ma nikogo W gęstej mgle Jesiennej Widzę oczami wyobraźni snujące...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 15 sekund.)


27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

(663) Stanisław Janecki

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save