- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.
Liczne komentarze w sprawie wycofania się z zapisów ustawy o IPN – jak to Premier powiedział – po wprowadzeniu drobnej poprawki – w powszechnym, a też i moim odczuciu, wygląda na krok do tyłu. I to znaczący krok do tyłu, ewidentnie uczyniony pod presją najprawdopodobniej – po prostu Żydów. O ironio – to Oni, ratowani przez Polaków z narażeniem – nie tyle z narażeniem co z gwarancją - utraty życia i to całymi rodzinami, bywają źródłem antypolskich i najważniejsze skrajnie kłamliwych oskarżeń. O co? O sprawstwo holokaustu! To tak jakby oskarżać o morderstwo współofiarę, broniąc faktycznego mordercę.
Czy po ludzku można tu szukać pola do negocjacji? Prawdy i faktów nie można przecież negocjować. To się po prostu nie mieści w żadnej głowie, w żadnym przyzwoicie działającym systemie norm etycznych. Tego nie jestem ani w stanie zrozumieć ani zaakceptować. Mało tego – trzeba pamiętać o walnym wkładzie Polaków, w tym, osobistym Generała Andersa – w utworzeniu samego Państwa Izrael. Dłuższa to historia – mówiąc krótko, odbyła się przyzwoleniem na pozostanie na tym terytorium Polaków z pochodzenia i wyznania Mojżeszowego, którzy mieli taka wolę by pozostać. Generał Andres wiedział, że po tym co spotkało Żydów w czasie wojny – chcą Oni zbudować swoje miejsce. Dla Brytyjczyków to były dezercje – dla Polaków – wsparcie udzielane tym ludziom pozbawionych – co już było wiadome pomocy.
Można sobie pomyśleć - po co cała ta Ustawa, skoro będzie można nadal bezkarnie obciążać Polaków za potworność Holokaustu, a w tych ramach też o takie rzeczy jak choćby Jedwabne? Tak, jak Niemcy i Rosjanie nic nie robią bez planu – nawet rzeczy w sposób oczywisty (pozornie) idiotycznych – tak, kto jak kto, ale Izraelczycy nie robią nic bez perspektywy uzyskania interesu. Można więc jedyne co sądzić –naciski, mają swoje tło, mniej lub bardziej jawne. Czyli - w prawdę, wcina się polityka i dyplomacja.
Przynajmniej na to wygląda.
Chwila zastanowienia każe nieco zmodyfikować taki intuicyjny osąd.
Zapis penalizujący rozpowszechnianie kłamstw dotyczących rzekomego udziału Polski i Polaków w holokauście odnoszonego do ogółu społeczności, miał rzeczywiście dwie wady. Ustawa jest Ustawą prawa polskiego. a nie światowego, czyli byłaby nieskuteczna w innych krajach – a to tam są najbardziej dotkliwe wszelkie odcienie podłości kłamstw. Jest też oczywiste, że wybuch pretensji żydowskich w odniesieniu pierwszych zapisów Ustawy – nie miał żadnego rzeczowego uzasadnienia. Cel był jasny – uczynić z Polaków współsprawców i potwierdzić fundamentalną dla Izraela, wręcz założycielską opinię, iż jedynymi ofiarami (nawet nie konkretnie Niemców a holokaustu) byli Żydzi. Nie tylko z Polskiego, ale i logicznego punktu widzenia i to jest oczywistym kłamstwem, które się w świetle faktów i dokumentów nie jest nie do obrony. Trzeba było dużo złej woli by na owe zapisy się pieklić. Jednak dobrze się stało – jako, że dzięki reakcji Izraela o sprawie dowiedziała się szersza opinia międzynarodowa. Wszak należy sądzić, iż tak jak i w czasie wojny tak i do tej pory, w krajach zachodu, obraz okupacji w Polsce był taki sam jak ten z ich doświadczeń. Dla ludzi, którzy wiedzą, że wykrycie ukrywającej się Anny Frank nie pociągnęło za sobą rozstrzelania rodziny, która Ją ukrywała – informacja o rodzinie Ulmów brzmi jak naciągana opowieść martyrologiczna tych wiecznie cierpiących Polaków. Polska była jedynym terytorium, na którym Niemiec mógł zabić każdego, bo tenże był. Państwo Podziemne – w tych krajach – nie znajduje analogii, czyli znów fantazja mitomanów Polaków. Czy gdziekolwiek mamy rzetelny ślad o wkładzie Polaków w deszyfrację Enigmy czy poznanie V 2 ? Dzięki tej sprawie nastąpiło jakieś rozpowszechnienie prawdy Dalej, kwestionowane zapisy miały rzekomo na przykład miało blokować wolność badań i wypowiedzi. Tymczasem samo słowo kłamstwo już sprawę wyjaśnia. Skoro pojawiłyby się badania coś rzetelnie wykazujące – nie mogą być one nazwane kłamstwem, czyli te zapisy podobnych przypadków by nie dotyczyły. Ważne tylko i aż, by te badania były udokumentowaniem faktów a nie Grossowskich opowieści z politycznej nienawiści. Nikt nie mówi, że nie było haniebnych czynów – wykonaniu Polaków, ale były one udziałem zarówno Polaków, Żydów (wystarczą historie z Gett i nawet i obozów) jak i innych nacji a ich uogólnianie na ten sam poziom na jakim znajdowali się Niemcy – jest kłamstwem. Powiedział to Premier i jakie pomyje się wylały? Nie o zapisy więc chodziło, a o niedopuszczenie do tego, by Polska mogła się skutecznie bronić. Jeśli to zobaczymy – okaże, się, że obecna sytuacja w tym zakresie jest jednak zwycięstwem interesu Polski. Nieskuteczny zapis Ustawy został porzucony na rzecz obustronnego – co ważne - uznania, że należy spraw skutecznie bronić przed Sądami innych krajów, a to oznacza też możliwość okazywania ich w tamtych mediach. Nie jestem naiwny i wiem jak wygląda szacunek dla faktów i zdrowego rozsądku w stosunku do nacisków politycznych (vide sprawy Polskich matek przed Sądami Niemiec czy Szwecji), niemniej nie można tego uogólniać. Tym samym gdy ktokolwiek będzie chciał zrównywać łajdactwo pojedynczych Polaków z łajdactwem Niemców jako całości - zostanie jasno powiedziane to, co my wiemy od pierwszych momentów okupacji Niemieckiej – nie hitlerowskiej a Niemieckiej. Sytuacja Niemców w tej sprawie jest przecież diametralnie różna – bo to praktycznie cały Naród w demokratycznym głosowaniu i w zbiorowym amoku popierał ten system oparty na technologii zadawania śmierci. Przy każdej sprawie będzie okazja za każdym razem, wykazywać i dokumentować, że mówimy o porównaniu technologii i metodyce z pojedynczymi wyskokami złoczyńców, sadystów czy zboczeńców. Dla wyższych(?) – uzasadnianych i co ważne akceptowanych przez ogół (głosowaniem!) celów. Niemiecka obsada obozów koncentracyjnych była „w pracy”, realizowała cel postawiony politycznie, technologią przerabiania ludzi na nicość. a po pracy udawała się do domu, dzieci, zwyczajnego życia. Niemcy i świat to wiedzieli. Ależ doskonale wiedzieli tyle, że Niemcom była miła ich nadludzkość i ta wszystko im wyjaśniała. Świat, dla którego realia wojennej okupacji gdzieś tam, w jakiejś byłej Polsce, znikały wobec interesów politycznych - teraz może się będzie szybciej o tym dowiadywać jak rzeczywiście było. Trudno – jest wojna – muszą być ofiary to ma i dziś wyjaśniać motywy zaniechań zachodu trwających aż po praktycznie dzień dzisiejszy, Z tego punktu widzenia - poza dyskusją - polityczny atak propagandy Izraela sądząc po tym jak się sprawy potoczyły – okazał się przeciwskuteczny.
Polskie Organy Ścigania i Polskie Sądy nie działają i działać nie mogą poza granicami Polski. Penalizacja formalnie zapisana, bez możliwości jej egzekwowania, nie była wiec dobra i nie działa nawet w najsłuszniejszej sprawie.
Innymi słowy – okoliczności i dzisiejszy stan sprawy musza zmienić ocenę przeprowadzonej korekty Ustawy
Z tego wszystkiego jednak wyciągam konkretny wniosek nie odchodząc od myśli o konieczności realizowania tego, o czym się mówiło, a co ta Ustawa po raz pierwszy tak zdecydowanie zapisała. Cel zasadniczy – to maksymalnie skuteczna obrona przed kłamstwami. Na dodatek dziś – są one narzędziem też i biznesowym. W tym zakresie mamy uchylone drzwi do przejścia z czysto werbalnego opowiadania prawdy na jej egzekwowanie. Byle konsekwentnie i do dna. Działania muszą być silne, zdecydowane i prowadzone z pełną determinacją Pozostawienie sprawy w samozadowoleniu, że osiągnięto kompromis (w sprawie prawdy to nie kompromis a rodzaj umowy co do podejścia do problemu) - byłoby przegraną. Wynik kompromisu jest otwarcie pierwszego stopnia w całych schodach, po których trzeba wyjść. Czy zaczniemy tą drogę i jeśli ją zaczniemy – wtedy będę uważał że mówimy dziś o dobrym kroku.
Oczekuję więc położenia nacisku na solidarne – wręcz realizowane poprzez wspomaganie Państwa wespół z powszechnym (ważne - bo to sprawa narodowa) pospolitym ruszeniem – wspieranie, czy nawet przejmowane przez Państwo jednostkowych a konkretnych i odpowiednio wysokich pozwów składanych na całym świecie. To skuteczna droga obrony Polskiej Racji Stanu i obiektywnej prawdy.
Mam nadzieję, że i to szybko, zostanie podjęta budowa konkretnych struktur organizacyjnych idących w tym kierunku, Reduta Dobrego Imienia – czy podobna organizacja, powinna na to dostać znaczące środki celowe, tak by mogła współfinansować pozwy nawet prywatne w tych sprawach. Powołanie do życia organizacji typu NGO nie jest problemem i jej wspomożenie zwłaszcza w początkowym okresie funkcjonowania to sprawa paru grantów + współpraca rodzaju kancelarii prawnej. Oczywiście można mieć ograniczone zaufanie do niezawisłości sądów, zwłaszcza w krajach tak bardzo przejmujących się niezależnością Polskiego Wymiaru Sprawiedliwości i Trybunałem Konstytucyjnym – którego bywa, że w tych krajach nawet nie ma. Wyczyny z losami dzieci Polek z mieszanych małżeństw dowodzą wielkiej troski tamtych systemów prawnych o wszystko tylko nie o rozpoznanie prawdy. I z tym należy się liczyć. Próbować więc trzeba na przypadkach ewidentnych a upór i konsekwencja właściwa jedynie pasjonatom sprawy – zaskoczy tych dla których kłamstwo i potwarz do tej pory uchodziło na sucho. Ma nie uchodzić. I to jest jedyna droga ku skuteczności działania.
Czekam więc na podjęcie takich kroków i tylko gdy się doczekam zmienię swoją ocenę decyzji – może i słusznej politycznie – wycofania się z istotnego nawet choćby tylko w warstwie symbolicznej – tego „drobnego” a w istocie ważnego właśnie.
Należy powiedzieć – sprawdzam. Bo obrona przed antypolskimi zagraniami i kłamstwem usadawianym w miejscu i zamiast prawdy nie może zostać w ręku prywatnych osób – mających gołe ręce naprzeciw machinie ideologiczno – biznesowej. W końcu jak można się dziwić że na parę Polskich zdań Ustawy – ruszy cała potęga propagandowa Państwa Izrael Jak nie wiadomo, o co chodzi, to w końcu wiadomo – chodzi o pieniądze,
Obecne ustalenia, porozumienie to początek.

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.