- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 57 sekund.
PiS ma świetną okazję odbudowania wizerunku w oczach wyborców nadszarpniętego w ostatnich miesiącach. Trzeba tylko wykonać dwa posunięcia: jedno spore i skomplikowane, a drugi banalnie proste. Pierwsza sprawa to oczywiście szef Komisji Nadzoru Finansowego. Od Prawa i Sprawiedliwości wymaga się znacznie więcej niż od pozostałych ugrupowań. W końcu to partia rządząca wywiesiła sztandar z napisem „wystarczy nie kraść”. Skoro rozbudziła oczekiwania, to teraz powinna spełnić przyjęte standardy. Nie ma innego wyjścia, jak dokładne sczyszczenie szefa KNF nagranego podobno jak składa ofertę korupcyjną.
PiS musi publicznie i otwarcie dążyć do wyjaśnienia całej sprawy, a jeśli trzeba, to i posadzić Marka Chrzanowskiego za kratkami.
Jarosław Kaczyński powinien w tym momencie ostro przerwać frakcyjne walki. Dla wyborców frakcje nie mają znaczenia, a rząd i partia są postrzegane jako całość.
Przy okazji jeżeli ławka personalna PiS znowu ulegnie skróceniu, to może wreszcie zaczną rozważać zmianę przepisów na mniej korupcyjne, zamiast rotacji zaufanych osób na najwyższych stanowiskach.
Jednak o wiele ważniejsza szansa pojawiła się przed PiS w Bartoszycach. Dwie panie z tamtejszego urzędu skarbowego urządziły prowokację w warsztacie samochodowym (*). Po godzinach pracy wymusiły na pracowniku pomoc przy wymianie żarówki w samochodzie, zapłaciły oszałamiającą kwotę 10 zł, która obejmowała koszty samej żarówki, a potem wlepiły mandat za brak paragonu opiewający na 500 zł. Sprawa trafiła do sądu, a ten choć uznał winę, to odstąpił przynajmniej od wymierzania kary. Naczelniczka skarbówki - uwaga! - złożyła apelację.
Nadarza się więc doskonała okazja, żeby rząd wykazał się wrażliwością społeczną. Właścicielowi warsztatu, choćby nawet sporej stacji diagnostycznej z blacharstwem, elektryką i o czym tam jeszcze można pomyśleć, daleko do niepopularnych w kręgach rządowych globalnych korporacji. Ciąganie takiego człowieka po sądach, w dodatku za coś tak banalnego jak pomoc ludziom w potrzebie, jest absurdalne. Gołym okiem widać, że w nieprawidłowości wykrytej przez kontrolerki nie ma żadnej afery. Po jakie licho marnować człowiekowi czas i psuć nerwy?
W pierwszym rzędzie w Bartoszycach powinno się zwolnić z pracy panią naczelnik. Za marnotrawstwo pieniędzy podatników na ściganie nieistniejących przestępstw, za marnotrawstwo pieniędzy podatników na niepotrzebne rozprawy sądowe, za wniesienie niepotrzebnej apelacji. Po drugie, należy wyrzucić również kontrolerki, o ile prowokacja była ich pomysłem, a nie odgórnym nakazem. Za marnowanie pieniędzy podatników i za brak umiejętności odróżnienia przestępstwa skarbowego od chęci pomocy człowiekowi w potrzebie. Wszystkie zwolnione osoby powinny dostać dożywotni zakaz pracy na państwowej posadzie ze względu na niskie standardy moralne, brak umiejętności i niszczenie zaufania do państwowych instytucji. No, powiedzmy, panie kontrolerki mogą dostać tylko po pięć lat zakazu pracy w państwowych instytucjach.
Taka operacja jest prosta do przeprowadzenia, bo urzędy skarbowe podlegają Ministerstwu Finansów. PiS ma więc bezpośredni wpływ na losy urzędniczek. O ile afera KNF może ciągnąć się latami, to problem w Bartoszycach można rozwiązać błyskawicznie. A przy okazji zadowolić spore grono potencjalnych wyborców.
*
https://finanse.wp.pl/skarbowka-poluje-na-malutkich-mechanik-ukarany-za-pomoc-6316790323254913a
Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 15 listopada 2018r

