- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 34 sekundy.
Odpowiedź na to pytanie jest prosta: w tym składzie osobowym nigdy. Przykładów można by przytaczać na pęczki: od IPN do działalności praktycznie ograniczającej polski rodzinny handel na rzecz zagranicznych sieci handlowych. Chciałbym się tu zająć ustawą ograniczającą handel w niedziele i święta. Patrząc na z pespektywy kierowcy z długoletnim stażem (prawo jazdy zrobiłem w 1963r) zamiast deklarowanego z różnych ważnych trybun zielonego światła dla rodzimego biznesu ( bajki o rozwoju lasy średniej) rządzący w zasadzie wszędzie postawili znaki zakazu a na ich pojmowaniu „wolności gospodarczej” bez przerwy świeci się czerwone światło.
Do niedawna jeszcze było na zmianę z żółtym, ale teraz trwają legislacyjne przygotowania do zaświecenia tylko czerwonego. No bo co się dzieję? Najlepiej skwitowała to kilka dni temu Gazeta Wyborcza w tekście Piotra Miączyńskiego: „Solidarność”, pracodawcy i rząd grają w Żabkę” W tekście chodzi o prace nad nowelą zaostrzającą ustawę o zakazie handlu w niedzielę. Poprawki do ustawy dotyczą dwóch kwestii.Po piersze Rząd (formalnie posłowie bo projekt jest niby poselski) chce uniemożliwić sklepom sieci Żabka pracę w wolne niedziele pod płaszczykiem placówek pocztowych a po drugie wycofanie z pierwotnej wersji ustawy zgody na handel tytoniem. Wczoraj Sąd Najwyższy uznał, że zapisy obowiązującej ustawy są błędne i praktycznie niemożliwe do oceny. Podejrzewam, że nowelizacja złej ustawy pogrąży ją jeszcze bardziej. W tej działalności rządzących przeraża jedno: całkowity brak przewidywania społecznych skutków „radosnej działalności legislacyjnej”. Za zamknięcie galerii handlowych i szykanowanie (w odbiorze społecznym tak to jest odbierane) rodzimego handlu mieszkańcy miast już PiS „podziękowali” przy urnach w wyborach na prezydentów dużych i średnich miast w Polsce. W przyszłym roku okazję do tych „podziękowań” będą mieli dwukrotnie więcej. I, na podstawie moich rozmów z ludźmi przekonany jestem, że z nich skorzystają.
Mówi właściciel dużej firmy: Aby się utrzymać na rynku pracujemy z cała rodziną po kilkanaście godzin dziennie. Jedynym wolnym czasem do dokonania zakupów była dla nas niedziela. Pakowaliśmy dzieci do samochodu i kupowaliśmy im ciuchy, buty, zabawki itp.: Teraz mamy z tym kłopoty a co będzie w przyszłym roku to aż strach myśleć. Gdyby pojawiła się jakaś partia z jednopunktowym programem: Przywracamy handel w każdą niedzielę i rzeczywiście wspomagamy polski handel - to od razu ma mój głos.
I jeszcze głos właściciela dużej polskiej sieci handlowej zatrudniającej kilkaset osób w tym studentów: Moi pracownicy wpadli w panikę. Zarabiają na utrzymanie głównie pracą w godzinach nocnych i w święta. Gdy zostanę zmuszony do ograniczenia handlu to musze ograniczyć zatrudnienie. Mówię do ludzi: protestujcie aby władze nas nie likwidowały. Chodźcie na wybory i patrzcie na kogo głosujecie.
Kilka dni temu w Dzienniku Polskim ukazał się ciekawy wywiad z wicepremierem Jarosławem Gowinem przeprowadzony przez Agatona Kozińskiego pod tytułem: ”Jak każda władza możemy się potknąć na arogancji”. Często pada w nim zwrot :” klasa średnia” W wywiadzie Gowin mówi, że należy ją wzmacniać a mnie się wydaje, że rząd ją zwalcza. Z pewnością robi to w handlu art. spożywczymi. Najlepiej obrazują to dane firmy badawczej Nielsen. Udział dyskontów w rynku sprzedaży żywności wyniosły w lipcu 2018 33,2 % (wzrost z 32,4) a małych sklepów w tej samej kategorii zmalał z 10,5% do 9,8%. Żeby była jasność dyskonty to podmioty zagraniczne a małe sklepy to firmy polskie. W ostatnim czasie w ramach „rozwoju klasy średniej” 20 tysięcy tych sklepów już zniknęło. „Dobra zmiana” dla nich akurat okazałą się marną zmianą.
Jeszcze nasuwa mi się taka analogia. W latach powojennych komuniści skutecznie przeprowadzili tz „Bitwę o handel” Zamknięto, często b. brutalnie prywatny handel a przysłowiową pietruszką zaczęło handlować państwo. Teraz mamy coś podobnego tylko zamiast państwa mamy unijne sieci handlowe, którym nasze państwo w praktyce wyraźnie sprzyja. Za poprzedniej władzy było to normalne ale za tej?

