- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta.
To tylko fragmencik. Nie mam zamiaru omawiać czy relacjonować całości wynurzeń Pani Agnieszki Chrzanowskiej w poświęconej Jej audycji TVP Kraków. Uważam, że jednak warto pokazać tylko jedną migawkę z tej audycji. Oto osoba z neobohemy światka krakowskiej Piwnicy pod Baranami - ale już nowszego chowu, stojąc przy „pomniku” psa pod Wawelem mówi, że to dla niej najważniejszy pomnik w Krakowie, a o swym psie, który po prostu – zdechł, mówi per świętej pamięci i odszedł. Dla doktrynerów stawiających jako oczywistość dopuszczalność zabójstwa przez aborcję a walczących równocześnie o prawo do życia żabki czy ślimaczka – to co napisałem jest zapewne oburzające i straszne. Niech im będzie.
Odwołuję się do rozsądku. Przy całej mojej miłości do przyrody, świadomości konieczności poszanowania jej praw. Mam też pełną świadomość potrzeby utrzymywania w równowadze jej wymogów z naszą potrzebą życia. Powołując się do faktycznie traumatycznych trudów pożegnania dwóch moich kolejnych przewspaniałych suczek wyżła węgierskiego i tu każdy psiarz wie o czy mówię – mówiąc - one zdechły. Jedna po dwóch miesiącach prób ratowania a druga zdechła jak się to mówi - z marszu. Tak jak człowiekowi to się zdarza ale na tym się sprawa kończy. Jest pamięć ale pies nawet najbardziej ukochany nie jest świętej pamięci.
Wystarczy? Czegoś ta Pani nie czuje i nie rozumie.
Dla wyjaśnienia. W moim przekonaniu, to człowiek umiera, odchodzi. Osoba, co do której mam przekonanie o Jej świętości w sensie prawości życia, z której śmiercią będzie mi się trudno pogodzić, o której będę pamiętał bo zapisała się w moim życiu.
A już Świętej Pamięci – to uznanie, że ten ktoś kto umarł wierząc w pojęcie świętości.
Jaka Bohema takie wartościowanie i rozumienie słów.
Przypomniałem sobie historię innego Barda Piwnicznego – Leszka Długosza i Mu się tym bardziej nie dziwię. Trudno żyć w świecie wartości i równocześnie otoczenia ich słabego rozumienia nawet tylko w sferze znaczeń słów.

