- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 53 sekundy.
W naszej Dzielnicy zostało zorganizowane spotkanie z Prezydentem a być może z Jego jakimś podwładnym. Tego nie wiem bo nie byłem. A dlaczego - właśnie o tym będzie ten tekst i nie sądzę bym był osamotniony w swojej obecnej ocenie wartości takich spotkań. Najdosadniej - szkoda czasu na wysłuchiwanie pięknych słów i ewentualnej być może jak będzie możliwość – wypowiedzi do ściany jak u Barei do szafy, z późniejszym zastanawianiem się czy aby swym istnieniem jako mieszkaniec nie przeszkadzam w realizacji wspaniałych z jedynie słusznych planów.
Wiem, że to nie jest właściwa postawa - i dlatego nie będąc jednak obojętnym na sprawy publiczne wybieram inny środek wypowiedzi, co właśnie robię. Oczywiście na kontakt myśli, poważną dyskusję i reakcje rzeczowe to już dawno nie liczę - ostatecznie tak mniej więcej od czasu tzw konsultacji w/s odpadów i wyczynów w zakresie dezorganizacji ruchu w wykonaniu ex policjanta z drogówki jako super eksperta w tych sprawach.
Mówimy o Dzielnicy VII w Krakowie.
I by było jasne – od lat zwłaszcza 1980 r zawsze byłem aktywny a co najmniej nieobojętny w sprawach publicznych Jednak w ślad za powiedzeniem z Placu na Stawach mogę użyć frazy – kupić klienta albo zabić klienta, Nie jest to wprost genialny skrót myślowy?
Można się wręcz zastanowić czy właśnie o taką dezaktywację i odrętwienie mieszkańców nie chodzi. Taki przynajmniej siedzi cicho – pomruczy i koniec.
Konsultacje, Kraków przyjazny dla mieszkańca, dbałość i najistotniejsze aktywa i zadania tego wyjątkowego miasta – to ładne słowa. Dziękuję – poczekam, choć nie statycznie pomimo mojego wieku, aż się pojawi na horyzoncie ekipa, która takie rzeczy będzie traktowała dosłownie tworząc szanse na realną współpracę krakusów a nie jako punkciki do wpisania w odpowiednie sprawozdania i do głoszenia na potrzeby akcji wyborczych.
Przepraszam ale tak wypracowanych postaw mieszkańców nie da się łatwo odwrócić – i to jest problemem każdej kolejnej ekipy włodarzy a zasługi w tym zakresie Pana wielokadencyjnego Prezydenta są poważne – dziś mamy tylko Jego kontynuację. I do tego już ludzie zostali przyzwyczajeni.
Jeśli chodzi o konkrety choćby te przykładowe świadczące o słowach troska o mieszkańca. Na plan pierwszy wybija się nadgorliwość w posłuszeństwie do wymysłów skondensujmy nazwę dla wielu problemów = zielonego nieładu.
Ale zejdźmy z ogólników.
Jak konkret to konkret.
Remonty ulic są koniecznością – to jasne. Ale co w tym kontekście można mówić o remoncie takim jak ulicy Kościuszki. Około chyba kilometra – trwał słownie dwa lata – robota z mobilizacją i to szychtową – kilku do w porywach kilkunastu robotników. Zabójstwo wielu firm i to nie tylko zlokalizowanej przy tej lokalnej ale jednak wylotówce do autostrady- na zachód w kierunku Śląska. Też i całej enklawy od Wisły do linii Błoń. Poważne utrudnienia dla każdego mieszkańca z tymi przy ul Emaus. Wisienka na torcie szaleństwa poprawności – to redukcja o połowę liczby miejsc parkingowych przy ul Kościuszki i już trwała blokada możliwości dostawczych do firm, które się tak jeszcze tam ostały. Wręcz można zapytać czy nie oto chodziło by było pięknie najlepiej bez mieszkańców.
Do tego dodam efekt dyskryminacji stosownie do klucza wytrycha o nazwie eko. Z definicji dyskryminacja pociąga za sobą preferencję z jakiegoś tam powodu np jasnego koloru skóry, stosownej płci a tu, używania jednego środka transportu i to w praktyce dostępnego części mieszkańców a i z nich tylko niewielu w większej części roku. Mówię o rowerze, Sam jeżdżę zwłaszcza po mieście rowerem ale tylko jak to jest możliwe niemniej nie oczekuję utrudnień dla innych uczestników ruchu z tytułu swego istnienia. Pomocy tak ale nie utrudniania życia innym Cinek (to taki aktywista rowerowy z lat prezydentury pana Lassoty) się kłania. Podobny problem dotyczy politpoprawnego posłuszeństwo na wyprzódki wobec wymogów Alarmu Smogowego, Ładna nazwa i zwalczanie smogu jest chwalebne – ale fikcja zasady i skutków takiego np. zakazu używania paliwa odnawialnego (kominki) czy zamiaru wprowadzenia strefy czystego transportu jest chyba wystarczająca do oceny równoważenia w decyzjach Tak się przecież nazywa wymóg prawny – rozwój zrównoważony i tak też ma być prowadzona ochrona środowiska. Tyle wystarczy bo rozwinięcie choćby tych tylko dwóch przykładów i już było robione a tu zajęłoby parę następnych stron. A to władza ma wiedzieć co robi, myśleć o mieszkańcach a nie być ślepo poddana jak się to mówi – trendowi. Prościej – ekopolitpoprawności.
By było jasne – jestem jednym z współzałożycieli Polskiego Klubu Ekologicznego i już kilkanaście lat temu rozwiązaliśmy nasze Koło w AGH założycielskie jak się okazało dla struktury ogólnopolskiej. Odejście od rozsądku i właściwego podejścia do tego co człowiek może zrobić dla ochrony środowiska naturalnego – i siła politycznego i lobbystycznego pożytkowania tej problematyki nie pozwalała na dalsze żyrowanie tych poczynań.
Na tym skończę i niech to będzie z mojej strony zabranie głosu być może słyszalnego dla kogoś kto się pochyli nad moim pisaniem.
Sumując:
Jak spotkanie – to chciałbym w samej jego zapowiedzi wiedzieć o czym i w jakiej konwencji się poruszamy bo ta dotychczas stosowana jest co najmniej nieporozumieniem. Nie mam najmniejszych podstaw sądzić ż tu się cokolwiek zmieniło – stąd moje przeświadczenie – na to konkretne spotkanie – szkoda czasu i wsparcia obecnością.
Co mam nadzieję wyjaśniłem oczekując zmiany nie tylko podejścia do terminów spotkanie czy konsultacja ale i do usytuowania potrzeb mieszkańców w polityce odnoszącej się do roli i aktywów miasta. Te są opiłowywane dla poprawności na rzecz traktowania Miasta jak atrakcyjnego dekoracją wieków dziś - pubu Europy. Takiej sobie enklawy na peryferiach Eurolandu a i ta rola się skończy bo jakoś Sobieskiego nie widać na horyzoncie. Może się zrobić jeszcze mniej rozrywkowo. Płyty pamiątki Hołdu Pruskiego czy Przysięgi Kościuszki dziś nie są zbyt poprawne.
I tak by można było wejść w temat traktowania funkcji Miasta jak świadka Historii i traktowania pracy przewodników.
To już wykracza poza ramy tego mojego głosu z braku obojętności.
A spotkanie – chyba się odbyło – odfajkowane.
Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 19.03.25 r