- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Dyplomacja zdecydowanie nie jest mocną stroną rządu Donalda Tuska. Spóźnione reakcje, niewłaściwe komunikaty, brak stanowczości – wszystkie te dysfunkcje piętrzą się w obliczu zamordowania przez wojska izraelskie polskiego wolontariusza niosącego pomoc Palestyńczykom w Strefie Gazy. W sytuacji wymagającej błyskawicznego reagowania, ujawnia się upiorna bezradność. Ale czy można spodziewać się czegoś innego po politykach, którzy wykazali się skrajną nieudolnością w kluczowym momencie i nie podjęli nawet próby przejęcia pełnej kontroli na śledztwem dotyczącym tragicznej śmierci prezydenta Rzeczypospolitej, pierwszej damy, generałów NATO i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej?
Skoro oddali śledztwo najwyższej wagi państwowej Putinowi, czy mogą żądać od Izraela stosownego postępowania w sprawie zabicia wolontariusza?
Atak rakietowy sił izraelskich na konwój humanitarny w Strefie Gazy pozbawił życia siedmiu wolontariuszy. Zabity został także Polak z Przemyśla – Damian Soból. I nie dowiedzieliśmy się tego wczoraj od ministerstwa spraw zagranicznych, ale od prezydenta miasta, z którego wolontariusz pochodził. Spóźnione reakcje to określenie najdelikatniejsze wobec tego, co zaprezentował rząd Tuska. Zabrakło stanowczych działań i błyskawicznego wezwania ambasadora Izraela do złożenia wyjaśnień. Zabrakło także jasnego oczekiwania polskiego rządu w kwestii przeprowadzenia właściwego postępowania, ukarania winnych oraz zadośćuczynienia rodzinie ofiary. Brak oficjalnej reakcji ma swoje konsekwencje. Głosy oburzenia płynące ze strony polskiej opozycji, zostały przez ambasadora Izraela uznane za antysemityzm.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ambasador Izraela zaatakował Bosaka. Jego wpis wywołał burzę w sieci. „Pana bezczelność jest ogromna”; „To obrzydliwe”
I niestety nawet na ten skandaliczny atak nie pojawiła się stosowna odpowiedź. Donald Tusk, który nie szczędzi ciosów swoim politycznym oponentom, po wielu godzinach wydał z siebie miałki i infantylny komunikat na Twitterze. „Panie premierze Netanjahu, panie ambasadorze Liwne, zdecydowana większość Polaków okazała pełną solidarność z Izraelem po ataku Hamasu. Dzisiaj poddajecie tę solidarność naprawdę ciężkiej próbie. Tragiczny atak na wolontariuszy i wasza reakcja budzą zrozumiałą złość” – napisał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mateusz Morawiecki odpowiada Tuskowi ws. śmierci Polaka w Izraelu: Zezłościć to się można, jak Panu sałatka jarzynowa nie wyjdzie
Dlaczego Radosław Sikorski nie wezwał ambasadora Izraela w trybie pilnym, jeszcze zanim wystosował on ten obraźliwy wpis? Czyżby po ostatnim zbagatelizowaniu wezwania przez ambasadora Rosji, bał się, że zostanie zignorowany przez kolejnego dyplomatę?
Spóźnione reakcje i brak stanowczości to tylko niektóre objawy dygotu dyplomatycznego obecnego rządu. Znamy to doskonale z przeszłości. Donald Tusk wielokrotnie wstrzymywał swoje działania w sprawach międzynarodowych, zanim nie pojawiło się stanowisko Berlina i Brukseli. W chwili, gdy trzeba jednoznacznie stanąć po stronie interesu własnego państwa, pojawia się problem. Można odnieść wrażenie, że interes obecnego rządu nie jest tożsamy z interesem narodowym. Dlaczego w tym konkretnym przypadku opóźniano reakcję? Czyste asekuranctwo czy coś więcej? Jednego możemy być pewni, skoro po katastrofie smoleńskiej Donald Tusk i jego polityczna ekipa nie była zdolna obronić polskich interesów i ze szczególną troską zabezpieczyć ciała polskiego prezydenta oraz pozostałych ofiar przed zbezczeszczeniem; skoro oddała wszystko, łącznie ze śledztwem na pastwę Rosjanom, czy można liczyć, że w przypadku zabicia polskiego wolontariusza przez siły izraelskie stanie na wysokości zadania? To wysoce niepokojący sygnał. W obliczu piętrzących się zagrożeń taka dyplomatyczna nieudolność nie jest objawem siły państwa. Oby przyszło otrzeźwienie.
Tekst ukazał się na portalu wPolityce.pl 3 kwietnia 2024r