- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 32 sekundy.
Oto jako mieszkaniec Krakowa otrzymałem następny dowód na dotkliwy brak w naszym mieście – i to ogólnie mówiąc – medium, w tym gazety, prawdziwie niezależnego, czyli nawet stronniczego, wyrazistego ale jednak pozostającego w równowadze i trzymającego się jakiejś elementarnej logiki. Takiej, która z dziennikarskiego obowiązku pokazywałaby żywe kłamstwa lub manipulacje. Każdemu wolno mówić co chce – w końcu mamy ponoć okropnie zagrożoną dziś, ale widać jednak panującą – demokrację, niemniej ludzie już w swym zagonieniu stają się łatwym celem nabierania na najzwyklejsze manipulacje.
Oto w GK – tuż obok wkładki Logicznej Alternatywy – można sobie przeczytać list załóżmy – czytelniczki. Krótki, a wykładający ogólnikami ciąg logiczny typu, że zacytuję „nie jestem fanką Dni Młodzieży” – i by było lepiej „ani obecnego Prezydenta” lecz „problem w tym że jeśli uwierzymy Panu Gibale – to możemy mieć gorszego” z czego ma wynikać wniosek – zostańmy przy tym co jest.
Nie piękne to jako konstrukcja logiczna oparta o takie oto myślenie; tego znamy – tego nowego ani nie znamy z nazwiska ani z dokonań czy realnych pomysłów – ale jak w banku będzie gorszy Logiczne? Nie wiemy kto i z czym ale będzie gorszy. Żelazna konsekwencja myśli.
Oczywiście – domniemanie – będą znów, tyle że inni, kolesie.
Wniosek ma być jeden.
Jest źle ale może być tylko gorzej. Skąd to wiadomo? Tego w liście nie ma, ale z opisu wyziera obawa – że– chyba stąd, iż mamy tajne poparcie PiS dla tej sprawy Pana Gibały, który – nie ma wątpliwości – chce urządzić cos na kształt nocy długich noży. Macierewicz się czai jak F.Dzierżyński – można sobie dośpiewać.
No i na koniec – jeśli ktoś wierzy, że PiS nie obsadzi po kumotersku stanowisk w Urzędzie …?
Do tego całkiem już koronny, niezwykle precyzyjnie trzymający się logiki tej wypowiedzi – wniosek. Wolę już jednego nieudacznika – po którym można coś poprawić niż ich stado
Można mieć taką opinię i co ważne – logikę? Oczywiście można – tylko co z niej ma wynikać?
Po pierwsze – lepszy znany smrodek niż nieznane zapachy. Dulszczyzna w czystej postaci. Albo inaczej – Kopaczowe – zwiewamy do łazienki, by nic nie widzieć i interesować się tylko własnym odorkiem.
Po drugie – wedle tej Pani – obecny Prezydent jest nieudacznikiem – i to przynajmniej jest wedle niej ustalone, z czym akurat się nie tak całkiem zgadzam.
Można tylko dodać, że nieco zbliżoną tezę stawia pan Gibała lecz nie tak drastycznie i nie na płaszczyźnie sugerowania jakiejś indolencji obecnego Prezydenta. Co to to nie.
Po trzecie łączy się u tej Pani owo ostre sformułowanie z wiarą (bo tylko wiarą), że można po tym niby nieudaczniku, przy tym sposobie rządzenia, traktowania interesu miasta i mieszkańców, podejściu do tzw. konsultacji społecznych i co najistotniejsze, technice kierowania urzędem – coś realnie naprawić w trakcie trwania tych rządów. Poza tym jeśli naprawiać – to trzeba wiedzieć i co, i jak to można robić. Gibała nie jest samorządowcem od wczoraj i nie jest sam jeden. Błędem samym w sobie jest sprowadzanie sprawy zarządzania milionowym miastem do działań jednego – ponoć nieudacznika. Pan Prezydent – twierdzę – wcale nie jest nieudacznikiem, jest odwrotnie – skuteczny – tylko należy zapytać – do czego. I właśnie to pytanie zadaje Gibała – nie siląc się na godne utarczek bazarowych inwektywy.
Podziwiam u Pani Czytelniczki wiarę i po prostu brak doświadczenia w kontakcie z metodą i taktyką gry Urzędu z petentem.
Mało tego twierdzę – iż Prezydent Majchrowski przez lata zbudował całkiem sprawne narzędzie zarządzania i wiele - osobowo – nie potrzeba tu zmieniać – oprócz fundamentalnej rzeczy – myślenia o interesie Miasta, kadrze kierowniczej i metodzie podejmowania decyzji długofalowych. Nie tylko tyle a aż tyle. Nadaje się na decyzję referendalną bo dotyczy nas wszystkich a nie tylko dwóch osób. Pana Profesora J.Majchrowskiego i Pana Ł. Gibały Problem najtrafniej formułował przed ostatnimi wyborami samorządowymi dr M. Lasota, co też się przewija w pozytywnych hasłach pokazywanych przez Logiczną Alternatywę. Trzeba w końcu zacząć inaczej myśleć o Mieście – w tym leży sprawa - a nie w wąchaniu tych samych kwiatków.
Po czwarte. Sama ta Pani Czytelniczka zaczęła od „nie jestem fanką Dni Młodzieży” czym wykazała, że fobia ideologiczna zaćmiewa u niej proste zrozumienie wielkich szans jakie Kraków otrzymał od losu w postaci zagęszczenia świętych, władania świadectwami historii, kultury materialnej i szans z tego wynikających. A może chce tylko trafić z obroną Prezydenta do klubu ludzi, których organem są „Fakty i Mity” Podobne rzeczy warto sobie odnotować z tego rodzaju oczywiście spontanicznych listów – w moim odczuciu – przygotowanych całkiem profesjonalnie od strony socjotechnicznej.
Wróćmy to tematu. Zobaczmy – jak mało konstruktywne – chyba właśnie z powodów ideologicznych, jest podejście do tych spraw obecnej ekipy rządzącej Krakowem. Choćby właśnie na przykładzie Sanktuarium św. Jana Pawła II – skazanego na ograniczenie w rozwoju turystyki pielgrzymkowej (mówiąc językiem zrozumiałym dla zaćmionych ideologicznie) przez pola golfowe – by nie ruszać tej wrażej tematyki tłumów na Błoniach i w Brzegach z okazji Dni Młodzieży. Wydarzenia o randze światowej – czy się to komuś podoba czy nie.
I nie mówimy tu – by było to powiedziane precyzyjnie – o problemach wiary, a mówimy o traconym interesie i gubionych szansach.
W tym świetle zmiana ekipy kierowniczej i samej konstrukcji zarządzania interesem miasta – jest oczywiście – konieczna.
A skąd ta pewność, że ci nowi to będą kolesie?
A co ? dziś to nie są kolesie? – Dla mnie ważniejszym jest pytanie – po co, w jakim kierunku działający i czy nie opierający tych działań na niejawnych powiązaniach.
Znać się – to żaden grzech, Działać w porozumieniu można i ku złemu i ku dobremu.
Podsumowując:
O ile do akcji Logicznej Alternatywy odnosiłem się w miarę obojętnie – to po tym tekście, hipotetycznie nazwijmy czytelniczki zostałem przekonany, że należy się z tą akcją zacząć utożsamiać i zostałem upewniony co do pilnej potrzeby utworzenia w Krakowie niezależnego medium lokalnego. Wszak pokazanie sposobów argumentacji różnych stron i ich ocena w kontekście istniejących realiów – to robota dziennikarza.
A tu – gazeta zadowoliła się biernym przedrukiem – dlatego pozwoliłem sobie rzecz jednak skomentować.
Może i subiektywnie – ale przynajmniej, jak sądzę, odnosząc się do istoty spraw.