- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 36 sekund.
Po wypadku samochodu, którym jechał Prezydent, można rozważać stan ochrony, stronę techniczną czy kwestie logistyki a nawet polityki,. Jednak z wszystkimi odpowiedziami, a nawet z w miarę uzasadnionymi hipotezami, musi się poczekać do czasu zakończenia prac Prokuratury i służących jej ekspertów. Chciało by się wiedzieć więcej, już teraz, bo to nie jest sprawa błaha, choć na szczęście – nic się nie stało.
Można snuć domorosłe domysły ale te nic nie dadzą.
Nie można jednak i to już teraz i na gorąco, pominąć milczeniem dosłownie lawiny reakcji świadczących o, już nie kontrolowanej żadnymi cywilizowanymi normami, nienawiści do Osoby Prezydenta. Tego samego, którego wybrało społeczeństwo w znaczącej przewadze a którego jakaś grupa – oby tylko frustratów – utopiłaby w łyżce wody. Nie dla urojeń a ewidentnie zagrożonych interesów. Kto się nabija na to, że chodzi o idee, a nie o kasę – to się nabija bo wierzy w propagandę w skrócie nazwijmy politycznej poprawności. Wybiera kłamstwo przed faktami. Czy te wpisy i reakcje są spontaniczne czy organizowane, w istocie jest drugoplanowe – co nie znaczy nieważne. Ważna jest jednak skala słownej agresji (to tylko krok od agresji fizycznej) nie skrywanej i najbardziej prymitywnej, wyjętej z wszystkiego co można nazwać mieszczącym się normach przyzwoitości i reakcji ludzi cywilizowanych. Klasyfikuje się ona jako podżeganie do mordu, wyraz oczekiwania jako czegoś upragnionego śmierci konkretnej osoby – tu Prezydenta.
Do tego Pan ekspert, (co mnie dobiło) – Socjolog prof. Henryk Domański – jawnie w audycji TV mówi – nic takiego – to norma. Norma?
I socjolog, profesor - uważa to za normę.
Refleksja jest więc konieczna.
Nie każdy oczywiście ma obowiązek kochania Prezydenta, ale każdy Polak jest zobligowany do szacunku dla życia drugiego człowieka i do Urzędu symbolizującego Majestat Rzeczypospolitej. A to już ma wymiar prawny.
W tej sferze – nie techniczno – śledczej, a obyczajowej, sięgającej standardów debaty politycznej, można i należy zabierać głos. Chcę to zrobić dając wyraz najwyższemu zaniepokojeniu widząc w tym poważne zagrożenie dla naszej wspólnoty Bez względu na poglądy – by było jasne. A jeśli jeszcze ktoś mieniący się być autorytetem, rzecz uznaje za normalną – to musi się koniecznie szukać fundamentów przyczyn tych reakcji o wiele głębiej. W końcu bez usunięcia podstaw dopuszczających zdziczenie nie można myśleć o powrocie do cywilizowanego dyskursu, a cywilizowany sposób prowadzenia dialogu jest warunkiem ustalania wspólnego interesu. Bez względu na poglądy to wspólna sprawa.
Gdy to się zauważy – to możemy powiedzieć jaki jest istotny cel tej akcji czy może tylko reakcji pojedynczych ludzi, którzy mają wkodowaną nienawiść jako metodę dochodzenia do swoich racji. Powiedzmy wprost - agresją posługuje się tylko ten komu brakuje argumentów. Na przykład jakimi argumentami dysponuje zbir zabierając nam portfel w rezultacie napadu w ciemniej ulicy? Takowych nie posiada – toteż w jego odczuciu agresja prowadzi do „sukcesu” Dość oczywistym – poza psychopatią - celem wzbudzenia emocji poprzez taką agresje w naszym przypadku jest niewątpliwie zysk osiągnięty otwarciem możliwości skłóceniem, rozbiciem wspólnoty – tak, by ta nie była w stanie uzgodnić własnego interesu. A, że przy okazji zaatakuje się, poniży, poda porcję nienawiści do Prezydenta, a w uogólnieniu i do PiS – to tylko efekt uboczny najwyraźniej widziany jako korzystny politycznie. Zwiększy się być może grono przekonanych do konieczności podcięcia gardeł ludziom chcących dokonać systemowych zmian, zleconych zresztą przez wyborców. Zmiany te uosabiane zamiarami i działaniami PiS i Prezydenta w sposób zasadniczy zagrażają interesom. I tu tych ludzi boli. Pamiętajmy też jasną deklarację pochodzącą z kręgów decyzyjnych UE. Brzmi ona - Unia nie może powtórzyć błędu pobłażliwości jaki popełniła w stosunku do Węgrów. Proste? Służba wykonuje zadanie.
Niegodne wpisy internautów są powszechnie już znane i nie ma potrzeby ich powtarzać
Nie ma potrzeby taplać się w szambie – bo to ten poziom.
Jednak jest oczywiste, iż ich poziom jest obliczony właśnie na wzbudzenie możliwie skrajnych emocji i spowodowanie kłótni. Nikt normalny, elementarnie uczciwy i szanujący prawa moralne – takich rzeczy nie jest w stanie ani napisać ani akceptować. Chodzi wprost o zakwestionowanie tego, co zwykliśmy nazywać trwałym system wartości. Bo to jest istotnym celem każdej kolejnej demonstracji lekceważenia wszystkiego co przyzwoity człowiek – znów bez względu w co wierzy – uznaje za przyzwoite.. Jest też wyrazem oswojenia się z nikczemnością podnoszoną do rangi zalety – narzędzia skutecznego działania
Że ich normalność – to inna sprawa – ale jest tak pokazywana.
Można sobie powiedzieć, że nie ma co dowartościowywać takiej hołoty kulturowej – choćby opierającej się o wyrachowane działanie socjologiczne, podejmowaniem polemiki, próbami wyjaśnień, że to co robią, jest po prostu niegodne. Dlaczego? To są ludzie, którzy – skoro tak robią jak robią – podobnej refleksji nie podejmą, a wręcz dojdą do przekonania, że osiągnęli swój cel – wyprowadzenie przeciwnika z równowagi skłaniając go do mowy tym samym językiem. Zdenerwowany? Taka filozofia. Niech się trochę porzuca, będzie miękki j
Nie da się oczywiście rozstrzygnąć czy wpisy te są akcją zorganizowaną czy też są wyrazem sumy jednostkowych stanów ducha. Skala ilościowa wpisów i portal, na którym się one pojawiły wskazują raczej na zorganizowaną akcję – choć zapewne prowadzący stronę KOD- u - a na nim te wpisy się pojawiły – będzie przysięgał na brodę dziadka i alimenciarza, że nie ma z tym nic wspólnego. Poddaję to pod wątpliwość mając swoje doświadczenia z WP – gdzie co po chwilę doświadczam zupełnie irracjonalnych moderacji. Termin ten oznacza po prostu zatrzymanie publikacji opinii. Da się. Ważne jest za to by taka ingerencja nie oznaczała cenzury treści (jak robi to WP wobec mnie) a służyła utrzymaniu kultury wypowiedzi i utrzymania ich w ramach prawa. Tymczasem w moim przypadku, jedynym kluczem owych moderacji, który można wskazać poza wątpliwością – jest każdorazowo treść wpisu krytykująca PO lub prezentująca skłonność do obrony wartości wyrażanych Dekalogiem, a niezgodna z polityczną poprawnością Nie odnosi się do niecenzuralnych słów czy obrażania kogokolwiek. To już jest jako żywo cenzura Jest jednak jak widać narzędzie do blokady treści wpisu. Obojętne kto, ale zawsze jest ktoś odpowiadający za treści personalnie. Administrator strony czy autor wpisu czyli ktoś konkretny Nikt mi nie powie, że nie ma odpowiedzialność za treści i formę.
Tak więc, w przypadku uruchomienia sprawy prokuratorskiej – w trybie niejawnym i tylko w sprawie, można ustalić i administratora i zidentyfikować autora Do karania bym się szybko nie kwapił – po co satysfakcjonować takiego kogoś nimbem męczeństwa Niech się wygłupia do ściany. Lecz warto wiedzieć czy aby takie wpisy to jeden człowiek, czy jakiś ośrodek bo jak się pozbiera informacje – to dopiero wtedy można powiedzieć o celowym działaniu przestępczym.
By było jasne – mówimy nie o opiniach a o przekraczaniu prawa.
W przypadkach drastycznych, podżeganiu, poniżania, można reagować a nawet przy sporym materiale po ustaleniu osoby – po wyniku postępowania w sprawie, można wytoczyć sprawę indywidualną. Z wyrokiem opiewającym na np. prace społeczne przy sprzątaniu po wypadkach albo w Uniwersyteckim Prosektorium lub opróżnianiu szamb, co takim delikwentom powinno być bliskie.
W 70 lat po wojnie, w erze gier komputerowych, w których ma się kilka żyć, życie ulega odnowie, przy odrzuceniu śmierci (przecież ona mnie nie dotyczy - mówi sobie taki ktoś ) spłaszcza się pojęcie wyrządzania krzywdy i zła. Śmierć i cierpienie, a za nimi refleksja nad koniecznością bycia godnym i przyzwoitym – mają zniknąć I właśnie dziś widzimy masowe ujawnienie się bojowników o dzikość duszy.
Warto wziąć pod uwagę, iż pastwienie się nad wypadkiem Prezydenta – jest tylko objawem o wiele groźniejszego zjawiska kontynuowanego już ponad 70 lat. Zohydzania Dekalogu i Ojczyzny – innymi słowy odrzucania słów Bóg Honor i Ojczyzna .
Tymi wpisami poniżane są wszystkie te trzy słowa, a to jest groźne dla nas jako wspólnoty co jak mam nadzieję pokazałem, choć niezbyt odkrywczo, w tym tekście.